P. przyjechał koło południa. W dużym pokoju rozstawia przenośne łóżko do masażu. Dzięki jego rękom moje mięśnie między łopatkami a kręgosłupem przestaną przypominać twarde supełki. Wszystkie kręgi trafią na przypisane im miejsce.
Moja głowa wtulona między ramię i przedramię P. Jego druga ręka szuka punktu podparcia na mojej szyi. Szybkie szarpnięcie i trzask.
Wiem, jak to wygląda z boku, widziałam parę filmów walki.
Mój pies staje na tylnych łapach, przednimi wspina się na P. Trąca go w łokieć trzymanym w pysku kawałkiem bułki.
– Pani życie warte jest pół kajzerki – mówi P.
Mało?
Czy gdzieś na świecie istnieje waluta, która zdołałaby unieść ten dar?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz