Wczoraj u Chustki przeczytałam, że samotność jest naturalnym stanem człowieka.
Miałam około czterech lat, gdy pierwszy raz to poczułam.
Trzymałam w dłoniach różowo-niebieski długopis. To była najpiękniejsza rzecz, jaką widziałam - zachwyt wypełniał mnie całą, od palców stóp po czubek jasnowłosej wówczas głowy. Ujęłam oba gładkie końce mocnym chwytem, przycisnęłam i złamałam na dwie prawie równe części.
Potem położyłam go delikatnie na ramie świętego obrazka.
I czekałam.
Aniu! ja się nie odzywamby nie btlo zbyt banalnie lub zbyt nachalnie, ale xhłonę każd slowo.. Tqój blog ,może doda mi odwagi , by pisać, a może uświadomi, że nie mam bic do powiedzenia...
OdpowiedzUsuńBasiu, ja też biłam się z myślami. Miło, że wpadłaś
OdpowiedzUsuńAniu! Wybacz, pisałam bez okularów, przy świetle ognia z kominka i po podkoziołkowym koniaczku, co to mi odwagi dodał, by się odezwać... i teraz widzę efekt :(( ale ja nie jestem analfabetką...Pozdrawiam bardzo ,bardzo !
Usuń:)
OdpowiedzUsuńbiedna mała Ania...
Hmm... do tej pory tak bym o tym nie pomyślała... :)
UsuńNauczyłam się czuć złość do sytuacji, które mnie przerastały.
Wtedy.