niedziela, 19 lutego 2012

Tydzień

Dzisiaj mija tydzień mojego blogowania. Czy warto celebrować sobie taki mikrojubileusz? To zależy. Jeśli mam hołdować zasadzie carpe diem, to pewnie warto. Cieszyć się tym, co jest teraz, chwytać świat w mikroprzybliżeniach. Dziś śpiewał mi tuż za oknem chyba kos, ale brzuszek miał lekko bordowy i nie miał żółtego dzioba, więc nie jestem pewna, ale spisał się, jestem mu wdzięczna za koncert.
Statystyki mi mówią, że mnie po trochu czytacie, ale komentarzy zostawiacie mało - i nieco brakuje mi tego. Choć sama przecież o wiele więcej czytam niż komentuję, więc nie powinnam się dziwić. Odezwijcie się więc, będzie mi miło.
Dziś udało mi się wkleić piosenkę, która ostatnio daje mi dużo energii, zresztą cała płyta jest świetna. Miłego słuchania.
Ania M.

10 komentarzy:

  1. Komentarze przyjdą z czasem, Aniu, gdy zwiążesz ze sobą czytelników:)
    U mnie na początku pisania w 2006 roku komentarze też były rzadkością, ale w końcu piszemy przede wszystkim dla siebie, a dopiero potem dla innych, prawda? Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście zniechęcają mnie do komentowania te straszne słowa mające sprawdzać, czy nie jestem automatem. Po co Ci to?
    Tylko wkurzają, bo jeszcze nie zdarzył mi się prawidłowy wpis! Zawsze się mylę, zawsze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest coś takiego? Muszę to wyłączyć, mnie też to wkurza.

      Usuń
  3. Witaj Li :) Tak piszemy głownie dla siebie. Po prostu cieszy mnie to. Ale komentarze też mnie cieszą. Dla mnie to jednak kontakt z prawdziwym drugim człowiekiem, a nie z awatarem. Wiesz..., do tej pory kontaktowałam się z ludźmi głównie w realu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam pierwszy komentarz na moim blogu - a było to ponad dwa lata temu - i to, w jakie drżenie mnie wprawił. Ktoś mnie tu znalazł, w tej wielkiej sieci, w tym morzu blogów! Ktoś do mnie napisał! Ten pierwszy gość wciąż do mnie zagląda, bardzo to miłe.

    Komentarze pojawiają się z czasem i jest ich tym więcej, im bardziej jesteś autentyczna. Ceną za komentarze i wejścia jest szczerość, a do tego, moim zdaniem, trzeba być w pewnym stopniu ekstrawertykiem. Jeśli się nie jest - też dobrze, komentarzy jest po prostu mniej. Ale piszemy przecież dla siebie!
    Pozdrawiam serdecznie, będę tu zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, ja już do Ciebie zajrzałam i na pewno jeszcze zajrzę:)

      Usuń
  5. Jasne, że warto celebrować :D
    Cześć Aniu :) Jesteś smutnym człowiekiem?

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć Marinno. Czasami jestem smutnym człowiekiem, jak każdy. Ale na ogół strasznie kocham świat. Uwielbiam jego drobne czułości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu każdy powód jest dobry by świętować. Tak siupnę chętnie pod tą okazję... by Ci się namiętnie blogowało :)
    Pozdrawiam !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Już trochę domyślam się, za co kochasz ten świat. Podoba mi się jak o nim piszesz.

    OdpowiedzUsuń