niedziela, 25 marca 2012

Morze

Architekci zabrali mi widok na morze.

Najpierw były dźwigi, potem mury domów.

Tak, wiem, mieszkam w Warszawie.

Niedaleko mojego osiedla biegnie ulica – długa, szeroka, z szerokimi chodnikami. Niezbyt ruchliwa. Zbudowana jakby po to, by tańczył po niej wiatr. Słońce, gdy zachodzi, robi z niej autostradę światła.

Ulica kończy się nagle – skarpą.

Za nią ścieżka w dół, wydmy, muszle, szum fal.

Czy byłam tam kiedyś?

Tak, raz, żeby pochować Helmuta.

Szumiało wtedy bardziej niż zwykle.

4 komentarze:

  1. Aniu, miej się na baczności, bowiem....a no własnie, przekonasz się jutro! ha!:) doigrałaś się:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! to brzmiałoby groźnie... gdyby nie uśmieszek:)

      Usuń
    2. nie, groźnie nie będzie:) doigrałaś sie, bo jak 'zapładniasz ludzi' paczeniem swym to potem będziesz tego owoce zbierać i basta:)

      Usuń