Ostatnio zastanawiam się, jakie mam najstarsze wspomnienia.
Na ogół wyłaniają się z tego jakieś migawki, obrazy, nastroje. A na samym dnie siedzi małe powtarzające się wydarzenie.
Idziemy do ciotki, do Tante, jak w moim dziecinnoniemieckim języku nazywałam siostry babci – Tante Grete i Tante Trude. W dużej torbie niesiemy przetwory w słoikach, aby umieścić je w ich piwnicy, wówczas bowiem my takowej nie posiadaliśmy. W drodze powrotnej zaś... nie musiałam trudzić własnych nóżek. Właziłam do torby i siadałam na jej dnie. Mama łapała za jedno ucho, tata za drugie i tak płynęłam, kołysząc się, a wystawała mi tylko głowa.
Kiedyś, wiele lat później, natknęłam się na tę ciemną kraciastą torbę o wytartych uszach, mój płócienny transatlantyk.
Moja mała, maleńka łódeczka.
na zajęciach na psychologii, wykładowca zapytał nas o pierwsze wspomnienie. mieliśmy o nim pomyśleć. a potem spytał nas, czy to pierwsze wspomnienie nie zawiera w sobie kolorytu, jakie ma nasze życie w ogóle, w całości. czy to pierwsze wspomnienie nie zdradza naszzgo tematu, z którym żyjemy.
OdpowiedzUsuńna psychologii, a takie czary mary, no paczcie państwo....:)
piękne wspomnienie. kołysanie. podróż. bezpieczeństwo.
Usuń-> Maramausch: ciekawe bardzo. moje wspomnienie jest takie: siedzę w wózeczku moim pierwszym i trzymam w ręce plaster cytryny. wkładam ja do ust. ciamkam. szok. nie wiem, co zrobić z tym szokiem, więc krzyczę. i po chwili znów cytryna w buzi, szok, krzyk. i tak w kółko. aż się boję pomyśleć, co to za temat :)
no to teraz idź dalej i zapytaj się, czy często w zyciu łapiesz za 'cytryny' aby przez chwilę być w szoku który jednakowoż ekscytuje. A krzyk - moze wyrażać wiele - szok, ale i zachwyt, przestrach a jednoczesnie moze być okrzykiem odwagi. - w zamyśle wykładowcy coś takiego nas określa, zdradzajac nasz stosunek do życia w ogóle.
UsuńJa mam tez swoje pierwsze wspomnienie, niesamowite, bo miałam wtedy koło roku. ale nie chce aby to wspomnienie wyznaczało mi temat. a jeśli nawet wyznacza, to własnie próbuję swój schemacik zmienić. brzmi mega pretensjonalnie, przepraszam.
nie, nie brzmi pretensjonalnie wcale.
Usuńtemat cytryny mi chyba taki pozostał, że je po prostu uwielbiam. zapach, kolor, smak. pragnę mieszkać w kraju, gdzie dojrzewają cytryny. tak to sobie wytlumaczyłam. ladnie? :)
ładnie. Gdzie dojrzewają cytryny? W jakim kraju? I czy juz mieszkasz tam, czy dopiero będziesz?
UsuńPortugalia! To tam chcemy zarzucić kotwicę.
UsuńPóki co, mieszkam w miejscu, gdzie gniją cytryny :) I też je lubię - Londyn. Pozdrawiam.
byłam tam na wakacjach a moja córka tam studiuje, ładnie bardzo :)
Usuńładnie :) i jakoś tak bezstresowo. to pewnie przez to słońce. i łagodniej niż w Hiszpanii.
Usuńtak, tam życie lynie wolniej, ludzie potrafią się cieszyć tym co mają, uśmiechnięci, życzliwi:)
UsuńNo tak, tę opcję trzeba rozważyć. Choć wolę nie brać tu pod uwagę innego z najwcześniejszych wspomnień - gdy zaraziłam się świerzbowcem od kotka i mama smarowała mnie całą maścią śmierdzącą migdałami, postawiwszy mnie przedtem w metalowej wanience. zapach pamiętam do dziś bardzo wyraźnie.
OdpowiedzUsuńwiedziałam Ania że mnie do parteru prozą życia sprowadzisz:) proza życia przybrała kształt świerzba!
OdpowiedzUsuńJaka to tam proza! To było coś. A poza tym zaraziłyśmy się solidarnie z koleżanką.
OdpowiedzUsuńpiękne wspomnienie, to jak kołysanie w łonie matki:)
OdpowiedzUsuńTak, to było przyjemne, natomiast zadziwia mnie, jaka musiałam być maleńka, by tak mieścić się w tej torbie:)
Usuń