Wysoki pokój o białych ścianach, Duże okna z białymi zasłonami,
uchylone. Dzieci z pobliskiego przedszkola wyszły na dwór, bawią się; słychać
ich krzyki wzmacniane echem przez ściany kamienic.
Tego rodzaju głosy budziły we mnie zawsze rodzaj lęku. Narastające
poczucie obcości.
Taki krzyk, pisk raczej. Niekontrolowany, w nieokiełznanej
zabawie. Łączący w sobie pierwotne, skrajne emocje przezywane w bezpiecznym
miejscu: radość, strach, ekscytację, jak na karuzeli.
- A pani nie może stracić kontroli - mówi AD.
Gdy miałam około trzech lat, zachorowała prababcia i jakiś czas nie
miał kto zostawać ze mną. Mama wpadła na pomysł, że na trochę zawiezie mnie do
babci W., która pracowała w przedszkolu i ja miałam tam chodzić. Mama nie
wytrzymała długo, codziennie prawie jechała czterdzieści kilometrów, by
sprawdzić, co u mnie.
Nie pamiętam prawie nic; żadnych popołudni, nocy i poranków.
Tylko chwile w przedszkolu. Stoję przed salą pełną dzieci, które układają się do drzemki. Nie wejdę tam. Potem jesteśmy na placu zabaw i te odgłosy. Na chwilę
zainteresowała mnie drabinka – nie, nie wolno, maluchy siedzą w piaskownicy.
Obcość. Chcę do babci.
Co chwila chcę do babci.
Postawiona wobec totalnej obcości niemojego miejsca. Świat rozbity na
kawałeczki, w rozpryskach, iskierkach dziecięcych pisków. Z babcią nie łączy mnie
silna więź, ale jest ona wtedy jedyną nicią łączącą mnie ze mną prawdziwą.
Czy to wszystko miało znaczenie?
Biała zasłonka porusza się na wietrze. Nic nie mówię. Miejski
plac zabaw zamienia się plażę, pryska chłodna woda, małe nóżki biegną po
piasku.
Krzyk cichnie.
Brakuje mi go.
Ja tez pamietam moje pierwsze leki z dziecinstwa, i czasami przywoluja je nie dzwieki, lecz zapachy. Pamietem poczatki przedszkola, moje biale, nowe tenisowki, przedszkolny chodnik po ktorym ida i scisk serca.
OdpowiedzUsuńTak, różne wrażenia mogą je przywołać.
UsuńTeż pamiętam rozstania z mamą w żłobkowym korytarzu...rozpacz, bezsilność i płacz, który rozdziera mi płuca, wyrzucane ze mnie zmyślone historyjki, aby tylko mamę zatrzymać na dłużej. To jest moje najpierwsze wspomnienie, miałam 3 lata i tydzień chodziłam do żłobka. Marinna
OdpowiedzUsuńCzasem też się zastanawiam, co miało znaczenie, które wspomnienia, które wspomnienia uczuć. Marinna
OdpowiedzUsuńMyślę, że wszystko razem, ale niektóre rzeczy bardziej.
UsuńMój pierwszy strach, to strach o mamę. Kiedy nie odebrała mnie jako jednej z pierwszych z przedszkola, bałam się, że o mnie zapomniała. Kiedy dlugo nie wracała do domu, tata czasami na moje niekończące się pytanie "gdzie jest mama" odpowiadał niepoatrznie, że "utopiła się w maślance". Dla niego to było śmieszne powiedzonko, moja wyobrażna rysowała wielką kałużę pełną maślanki i tonącą w niej mamę (która nie umiała pływać). Teraz wiem, że w kałuży nie można się utopić, ale wtedy.......
OdpowiedzUsuńTak, zanim się pojmie metafory, świat potrafi być przerażająco dosłowny.
Usuń