Na początku w miastach przeszkadzały mi płaskie, twarde chodniki.
Moje stopy przywykły do wiejskich ścieżek udeptanych na zboczach, pomiędzy kamieniami, przekraczających strumienie.
Lubię zanurzyć ręce w trawie, poczuć palcami chłód korzeni.
Jeśli ziemia jest ciałem, to autostrady i ulice są zbroją.
Czy można przytulić się do zbroi?
są drzewa, która rozsadzają asfalt, drzewa wrastające w parkany...parkany wryte w ciało drzewa, a one dalej rośnie, uparcie.
OdpowiedzUsuńOglądałam niedawno film, w którym powiedziano (i pokazywano na przykładzie Czarnobyla), że gdyby coś takiego się wydarzyło, że cywilizacja by się zatrzymała a ludzie wysiedlili, to natura odzyskałaby przestrzeń miasta bardzo szybko. Z chwili na chwilę ogarnęłaby najpierw ulice, potem rozsadziłaby budynki....
Próbujemy ścisnąć ziemię drogami, asfaltem, betonem, ale pod spodem życie pulsuje. Ciasno splecione na wierzchu i ograniczone, ale pulsuje.
Można. Jeśli zbroja należy do ukochanego.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest:)
UsuńWiem. Lubie patrzeć na takie miejsca, gdzie asfalt rozsadzany jest przez zwykłą trawkę, a korzenie drzew powodują, że chodnik nabiera życia, unosi się i faluje. Chciałam nawet napisać o tym w tym poście - ale dziś postawiłam na minimum słów:)
OdpowiedzUsuńzawsze fascynuje mnie ta siła delikatnych korzonków, listków, walka o przeżycie w skrajnie trudnych warunkach:) piękny wpis:)
Usuń:)
Usuńżycie w mieście różne rzeczy utrudnia, inne ułatwia.
OdpowiedzUsuńchodniki, ułatwiają nam chodzenie i przemieszczanie, ale pozbawiają nas doświadczenia chodzenia, dotykania ziemi i trawy.
może dlatego tak słabo jesteśmy 'osadzeni' i tak trudno się 'zakorzenić'.