Chciałam być idealną matką. Ale już w szpitalu zaczęło być
inaczej. Starsza nie chciała jeść. Przytulała się do mojej piersi i zasypiała.
Pielęgniarki twierdziły, że dziecko nic nie dostaje.
Więc dlaczego nie chciała tego, co specjalnie dla niej przygotowało się we
mnie? Ile może wytrzymać, nie jedząc?
W domu wszystko się wyjaśniło. Już pierwsza kupka świadczyła o
dokarmianiu, a mała łapczywie piła moje mleko z butelki.
Poukładany plan zaczął sypać się w gruzy. Przyplątało się
zapalenie piersi, wysoka gorączka. Panika.
Nie dostanie nic, dopóki nie zacznie ssać – powiedział mąż.
Podziałało.
Nigdy jednak nie była ssakiem, który spokojnie delektuje się
mlekiem. Piła krótko, parę minut.
I moje poczucie winy, że nie umiem jej dać tego, czego
potrzebuje.
Dokarmianie, alergia na mleko krowie, słabe przybieranie na
wadze. Co będzie? Po dziewięciu miesiącach nie miałam już pokarmu. Jak dla mnie
– o wiele za szybko.
Potem...
W ostatnich latach dużo myślę o tym, że długo karmiłam Starszą moim
lękiem i moją frustracją. Opowiadam jej o tym.
Żeby nie musiała szukać na oślep.
pokarm...ladny tytuł.
OdpowiedzUsuńwiesz Ania, tylko że to jest tak, że liczy się ta 'chemia' i 'energia' która jest między mamą i dzieckiem, wzajemne dostrajanie się, reagowanie na siebie. Dzieci też są aktywną stroną w tej relacji. Dziecko reaguje na mamę (tutaj Twój lęk o którym pieszesz) ale dziecko też posyła własne syngały jest aktywne, samo działa i na nie przychodzi mamie reagować. Przynajmniej tak mówi teoria.
Moje poczucie winy dotyczące pierwszych lat życia Ani ma wiele aspektów. Na przykład zbyt łatwo się denerwowałam, za dużo krzyczałam. Tego się już nie odwróci i trudno sobie wybaczyć. Możliwe, że nie umiałam inaczej, ale metrykalnie byłam przecież dorosła.
Usuńjak patrzymy na matkę i dziecko to czasem warto spojrzeć na wszystko z perspektywy 3 pokoleń. To pomaga widzieć odpowiedź na różne rzeczy, i pokazuje, jak wiele taka perspektywa wyjaśnia.
UsuńNa pewno wątpliwosci matek, ich trudności, powątpiewanie w siebie, błedy - nie są należycie wysłuchiwane, a nawet są lekceważone.
'Nie opowiadaj, każda młoda matka popełnia błedy'.
Tymczasem dziś jest dziś, dostrajanie widać wyraźnie. Dostrajanie, współgranie, patrz na pąka, jak go szanujesz, patrz na kawę ze Starszą.
Masz rację, w moim życiu z dziećmi było i jest o wiele więcej momentów dobrych niż złych, wiele wręcz cudownych. Gdybym jednak kiedyś czuła, że powinnam poprosić o pomoc, np psychologa, by uporać się z emocjami... Wtedy jednak w ogóle nie przyszło mi to do głowy.
UsuńA Starsza na zdjęciu ma trzy tygodnie. I już jest podobna do siebie dzisiejszej:)
Kazda matka ma gorsze i lepsze chwile i sobie cos do zarzucenia. Ja tez czesto patrze w przeszlosc i wyrzucam sobie, ze za malo bylo tego czy tamtego. Ale wtedy sobie mowie, ze moze wtedy bylo za malo, dlatego dzisiaj bedzie duzo i wiem, ze juz piersia jej nie pokarmisz, ale mozesz ja zaprosic na inny smaczny posilek i dac jej jeszcze duzo ciepla i milosci. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, ale tu chodzi także o kolejne lata, o moją nerwowość itd.
UsuńTwój post i ten fragment o karmieniu lękiem i frustracją zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. Miło spotkać kogoś, kto to widzi, rozumie, nie musi udawać, że zawsze był super. Ja widzę wyraźnie, jak na dłoni, że największe spustoszenie dokonało się w moim życiu, a przez to w życiu moich dzieci - szczególnie starszego, przez to od czego dziś zaczęłaś: "Chciałam być idealną matką". Brrrr
OdpowiedzUsuńTak, to się zawsze mści.
UsuńU mnie z drugą córką też było już zupełnie inaczej:)
Dostała pewnego rodzaju wolność, nie musiała uczestniczyć w moim wyścigu z samą sobą.
Ja nie miałam drugiej szansy. Nie żebym żałowała, ale patrząc na Twoje wyrzuty o własny wyścig z samą sobą, widzę moje błędy. I nie cofnę czasu. A gdybym cofnęła, to nie przeskoczę samej siebie, przecież. Za dużo krzyku...za dużo "musisz" za mało bliskości...ech...marinna
Usuń