środa, 30 maja 2012

Wiecie, czego nigdy nie opublikuję w blogu? Zdjęć motyli.
Mam bowiem przyjaciółkę, która panicznie się ich boi. Im motyl piękniejszy - tym bardziej.
Gdyby więc pewnego razu otworzyła mojego bloga i ujrzała wielkie zdjęcie motyla, następne chwile mogłyby mieć dramatyczny przebieg.
Na pewno jednak będę je fotografować. I jeśli przymus publikowania będzie zbyt silny, zrobię zakładkę pod tytułem "Agato, tu nie wchodź":)

Ja zaś boję się pszczół.

Kiedy miałam około 14 lat mama wysłała mnie do ogrodu - po jakieś warzywa do zupy. Ogród był (i nadal jest) oddalony jakieś 300 metrów od domu, a ścieżka doń prowadziła obok, a jakże, pasieki. Tego dnia miałam pecha, albowiem właściciel właśnie wybierał pszczołom miód.
To zaś wyraźnie im się nie podobało, a swój zły nastrój postanowiły wyładować na kimś, kto akurat był pod ręką.
Większość brzęczącego towarzystwa znalazła się w moich długich włosach, z czego pewna liczba dostatecznie blisko skóry... A kto raz słyszał zmasowane brzęczenie pszczelich wojowniczek tuż koło własnych uszu, długo tego nie zapomni.
Szczerze mówiąc, nie wiem dokładnie, ile z nich mnie użądliło. Wiem, ze najbliższych kilkanaście minut spędziłam obok kiosku Ruchu, gdzie uczynna Pani Kioskarka wyczesywała ze mnie kolejne rozzłoszczone istoty. I te, które już pozbyły się żądła
Jedną z nich odkryłam pod mankietem bluzki - ta też nie omieszkała się odgryźć.

Czy to nie dostateczny powód małej traumy?

Długo musiałam być wożona do ogrodu samochodem, aby nie chodzić feralną dróżką. Te pszczoły, które już tam były, zajęte pracą, nie przerażały mnie aż tak bardzo, choć trochę jednak tak - i miałam wrażenie, że one to wiedzą i na wszelki wypadek patrzą na mnie podejrzliwie.

Negocjacje pokojowe trwały całe lata.

Az w końcu zdałam sobie sprawę, że stoję z aparatem fotograficznym na wprost pszczoły.
I czuję tylko zachwyt.


5 komentarzy:

  1. każdy powód jest dobry do małej traumy:)
    ja chodziłam na w-f koło zalewu i po deszczu zawsze na chodnik wypełzały dżdżownice,ale w takich ilościach że kurczyłam palce żeby nie nadepnąć:) nie że sie teraz boje czy brzydze bo sa milusie i mięciusie ale jak sobie pomyśle o takiej bladej,rozmoczonej to mimowolnie kurczę palce:)
    moja funfela bpoi sie ptaków i tez musze ostrzegać jak jest jakiś ptak na blogu

    OdpowiedzUsuń
  2. każdy powód jest dobry do małej traumy:)
    ja chodziłam na w-f koło zalewu i po deszczu zawsze na chodnik wypełzały dżdżownice,ale w takich ilościach że kurczyłam palce żeby nie nadepnąć:) nie że sie teraz boje czy brzydze bo sa milusie i mięciusie ale jak sobie pomyśle o takiej bladej,rozmoczonej to mimowolnie kurczę palce:)
    moja funfela bpoi sie ptaków i tez musze ostrzegać jak jest jakiś ptak na blogu

    OdpowiedzUsuń
  3. ja miałam obsesję ratowania takich nieszczęśniczek:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A gdyby tak zakładka ostrzegająca o pająkach?? Przeżyłam wstrząs kilka notek poniżej!! Brrrrrrrrrrrr
    ;)-ale serio mówię, serio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pająki Uwielbiam:) Ale w sumie każdy się czegoś boi. Znajoma bała się np. wełny owczej.

      Usuń