Zimny kefir.
Ciepły wieczór.
Zapach bzu i innych roślin.
Zeszłoroczne balerinki o cienkich podeszwach, w których czuję się, jakbym chodziła boso.
Porcelanowy pingwin.
Nowe spodnie z second handu.
Fajne muchy.
Majestatyczne ramiona dźwigów z niedalekiej budowy, na tle ciemniejącego nieba.
Chrabąszcze majowe i ich cudowne łacińskie imię (Melolontha melolontha). Jeszcze ich nie ma, ale sam fakt, że istnieją.
Niepokojąco wiele rzeczy sprawia mi ostatnio radość;)
no, i tak ma być.
OdpowiedzUsuń(zaintrygował mnie ten porcelanowy pingwin.....co, myślałaś, że przejdzie niezauważony, co?)
Mar, nigdy nie posunęłabym się do ukrywania pingwina. Co więcej, pingwin już był, w marcu, we wpisie zatytułowanym "Tylko jedno":)
Usuńa więc go przegapiłam, przegapiłam pingwina. albo gorzej, zapomniałam o nim. dajesz focie Ania
Usuńfaktycznie, przeczytałam 'tylko jedno' raz jeszcze i pingwin faktycznie jest. W tamtym kontekscie zupelnie go nie zauważyłam.
UsuńFocie, mówisz? Przemyślę to:)
Usuńi tak ma być:)
OdpowiedzUsuńAniu, tak pięknie i prosto piszesz! Maju trwaj!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa:)
Usuń