Moja kotka stara się ostatnio być jak najbardziej płaska, aby...... jak największą powierzchnią ciała przylegać do zimnej terakoty. Leży więc w różnych pozycjach.
Najlepsza jest wtedy, gdy kładzie się płasko na plecach i usiłuje sięgnąć biodrami jak najdalej na boki. Przednie łapy trzyma zaś po obu stronach głowy, głowa za to zwrócona jest lekko ku osobie wchodzącej.
A po co?
A po to, by łatwiej sięgnąć pazurkiem do mijającej ją stopy.
Minę ma przy tym figlarną.
Gdy zaś wyleje się na gazetę w przedpokoju, drapie w drzwi do kuchni:
"Halo, już. Możecie posprzątać".
Raz lub dwa razy dziennie.
Najwyraźniej doszła do wniosku, że jej pan nie może się bez tego obejść.
Kto zaś myśli, że kot nie myśli, ten źle myśli.
Kiedyś Starsza trzymała kotkę na kolanach trochę dłużej, niż ta sobie życzyła.
Oswobodziwszy się w końcu, nasyczała na Starszą i parę razy przyłożyła jej łapą po nodze.
Po czym odeszła na środek pokoju.
Posiedziała tam chwilę, a potem...
...wolno odwróciła głowę, a w oczach miała zemstę.
Wstała, wróciła i przyłożyła Starszej jeszcze raz.
W pokoju aż furczało od kocich procesów myślowych.
Hi hi :)! Koty to fascynujące stworzenia :). A takie płaszczki też u mnie dwie są :)
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć więcej zwierząt, ale układ między psem i kotem i tak już jest skomplikowany:)
Usuń