M. przygarnęła przecudne kocię - chyba potrącone przez samochód, choć dolegliwości (problemy z chodzeniem i przekrzywiona główka) mogą wiązać się z zapaleniem ucha. Kociątko ma bowiem również koci katar. Dostaje antybiotyk, sterydy i inne atrakcje. Czuje się coraz lepiej.
M. ma teraz w łazience strefę kwarantanny, aby nie zaraziły się jej własne koty.
Do kotki sąsiadki, która wyjechała na wczasy, chodzę w zastępstwie ja.
M. szuka dla kocięcia domku. Oczywiście może ono pójść do nowego domu, gdy już będzie zdrowe i odrobaczone. M. sama ma dwa koty i dwa psy. Ja wziąć go nie mogę - poza wszystkimi innymi przeszkodami, mąż się nie zgodzi na kolejne zwierzę.
Oto mała pięknota.
Bardzo fajny kotek.
OdpowiedzUsuńWarto skontaktować się z fundacjami które zajmują się adopacją przez fejsbuka. Podesłać im zdjęcia.
To naprawdę działa bo ludzie którzy chcąc zwierzaka szukają właśnie przez te fundacje. Z mojego doświadczenia wynika (kilka razy rozdawałam znajdy) że jest to najszybszy sposób oddania zwierzaka, szczególnie jeśli srodowisko znajomych jest już nasycone jeśli chodzi o zwierzyniec.
to znaczy skontaktować się z fundacjami i poprosić o zamieszczenie zdjęć na ich stronach fejsbukowych - o to mi chodziło. A nie że fundacje te prowadzą adopcję przez fejsa. Z pomocą fejsa.:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że znajdzie dom, kotek jest cudny. I pozdrów M. dzielna jest, że się nim zajęła. Mały i chory, trafił w dobre ręce. Szacunek!
OdpowiedzUsuńJeśli się nie znajdzie nikt na miejscu, to pewnie tak zrobię.
OdpowiedzUsuńA M. pewnie sama przeczyta Twoje słowa:)
trzymam kciuki, aby ktoś znajomy znalazł miejsce u siebie. Pewnie ma ok 2 mcy? a może młodszy?
UsuńMyślę, że ma około czterech miesięcy.
UsuńSerio? To może tylko na zdjęciu wygląda na takiego maciupka.
Usuń