wtorek, 17 lipca 2012

Mogę jeszcze...

...patrzeć na kotkę. Która właśnie umościła się na fotelu przed moim biurkiem.
Wydawszy z siebie serię ostrzegawczych syknięć w stronę psa, zabrała się za toaletę futerka.
Docierając z zaangażowaniem do najtrudniej dostępnych zakamarków, przybiera pozy godne jogina.
Jedną z najbardziej efektownych nazwaliśmy "strzelaniem" z powodu zadartej, wycelowanej w sufit tylnej nogi.
Ciekawe jest także czyszczenie stopy. Palce zostają wtedy maksymalnie rozczapierzone, a kotka wgryza się między opuszki, jakby chciała przebić się na druga stronę.
Nagły ruch, dźwięk za oknem czy inne zakłócenie sprawiają, że kocica przerywa czynność, którą właśnie wykonuje, i zagapia się, trzymając na przykład wyciągnięty język albo otwartą paszczę.
Cały ten rytuał najlepiej oglądać razem z Młodszą.
Gdyż dzieli się z nią ten rodzaj wyobraźni, otwartej na kociokomizm.

2 komentarze:

  1. Dodałabym jeszcze mycie głowy! To wielokrotne zwilżanie łapki i mycie z namaszczeniem mądrego kociego łebka zawsze mnie rozczula.

    OdpowiedzUsuń