czwartek, 26 lipca 2012

Na szaro

Postanowiłam dziś zrobić wyjątkowo smaczny obiad.
Znalazłam kiedyś na którymś z blogów przepis na rybę w szarym sosie. Zaintrygował mnie, więc go zapisałam. Teraz postanowiłam przyrządzić według niego danie.
Błąd polegał prawdopodobnie na tym, że kupiłam rybę mrożoną. No i była morska, a nie słodkowodna.
Poza tym wszystko jak trzeba.

Co tu tak śmierdzi? - zapytała Młodsza, wchodząc do domu.
Spojrzałam na nią groźnie.

Ryba się rozgotowała, ale jedno na pewno się zgadzało. Była SZARA.
Szara paćka rybna. 
Młodsza spróbowała łyżeczkę i powiedziała, że jej nie smakuje.
Mąż nawet nie chciał spróbować. Bo "dlaczego po prostu ryby nie usmażyłam?". Usmażył sobie kiełbasę.


Szaro się zrobiło.


Nałożyłam sobie michę szarej paćki.
Schowałam się w pokoju
i zjadłam.


Była bardzo smaczna.




A potem poszłam do M. Też ma dzisiaj imieniny.

10 komentarzy:

  1. Aniu raz jeszcze wszystkiego najlepszego!
    Imienionowo i w ogóle.
    Pomysł z rybą uważam za świetny - sama nie jestem w stanie wypracować sobie nawyku jadania ich częściej.
    Przy tekście 'co tu tak śmierdzi' - wybuchłam śmiechem. Wydaje mi sie, że Młodsza jest niezwykle rzeczową i praktyczną osobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co oczywiście poczytuje jej za zaletę - dodaję, gdyby nie było to jasne jak słońce

      Usuń
    2. ja też uważałam, że to był świetny pomysł. Szkoda tylko, że w domu nikt nie podzielił mojego zdania:)

      Usuń
    3. to prawda, a czy docenili, że to Twoje imieniny? i ze się starałaś?

      Usuń
    4. wiesz smutno mi się zrobiło jak to sobie wyobraziłam:(
      ja bym Cię jeszcze o dokładkę poprosiła, Anno :*

      Usuń
    5. Mnie też przez chwilę było smutno.

      Usuń
  2. Była bardzo smaczna:) Jakoś mi ulżyło. W niedzielę (chyba) będzie u mnie smaczna ryba, ale rodzince nie rób, zrób sobie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby to był przepis od Ciebie?

      Usuń
    2. Nie, ja go nie mam, ale ulżyło mi w imieniu blogów kulinarnych:) Sama nie wiem czemu:)

      Usuń
  3. :) Lubię Cię Aniu. Dokładnie to samo mi się zdarza. Zapalam się do przepisu z neta, biorę się dziarsko do pracy. W końcu jest rezultat końcowy...sama muszę go spożywać :(
    marinna

    OdpowiedzUsuń