Czy wspominałam, że częściowo rozwiązany został problem sikania na parkiet?
Pierwszym ruchem, po wyeksmitowaniu kotki z "salonu" i kuchni", było wyłożeniu przedpokoju gazetami.
Młodsza sugerowała wprawdzie, że lepiej już wysypać cały przedpokój piaskiem, ale wyniośle zlekceważyliśmy jej słowa.
Niesłusznie.
Kotka co prawda na ogół celowała w gazetę, ale po pierwsze nieskutecznie, a po drugie, nie zawsze. Rzadko zdarzało się tak, że siki, nawet jeśli znajdowały się na gazecie, nie wylały się czy nie przesiąkły.
Krok drugi polegał na kupieniu dodatkowej dużej kuwety i wstawieniu jej w przedpokoju w najczęściej użytkowanej strefie.
Ale cóż, okazało się nagle, że do kuwety też można NIE TRAFIĆ.
Można też zmienić strefę.
I w ogóle już przestać chodzić do łazienki.
Dlatego i druga kuweta, ta z łazienki, trafiła ostatecznie do przedpokoju.
Można jednak było nadal "nie trafiać", albo - co bardzo już nas zdziwiło - sikać pod kuwetę.
Które w związku z tym okładaliśmy z zewnątrz gazetami - prezentującymi obie występujące w naszym ekosystemie rodzinnym opcje światopoglądowe (tu materiał do badań: która opcja lepiej wchłania....)
Ale przecież w końcu musiał nastąpić przełom.
Stało się to w dniu, kiedy mąż, wiedziony krańcową już determinacją, zdecydował się kupić zwykły tani, mineralny żwirek.
Który ma wady.
Po pierwsze, gdy tylko kot weń siknie, wydziela okropną wręcz mieszaninę zapachów, po drugie - klei się do dna kuwety.
Ale - od paru tygodni - kotka sika tylko do kuwet.
I to celnie.
I tak w naszym wąskim przedpokoju stoją dwie duże kuwety, między którymi trzeba lawirować, wychodząc.
Gdy zaś wchodzi się do mieszkania, najpierw trąca się kuwetę otwieranymi drzwiami, po czym trzeba nie lada zręczności, żeby w nią nie wejść.
Ale ciiiii....
Nie chcemy niczym zmącić naszego szczęścia.
o, to cudownie że problem 'ruszył'.
OdpowiedzUsuńmnie kiedyś uczono, że mam małemu kotu wtykać noc w jego siuśki i przestawiać go natychmiast do kuwety.
ciekawe czy to samo działa na małych ludzi?
mój siostrzeniec który ma dwa lata, dziś trzy razy zsikał się na podłogę i raz zrobił numer two. Miałysmy tyle szczęścia, że załatwił się w ogródku....wciąż jednak to życie na krawędzi, ten trening czystości:)
Napisałam długą odpowiedź i komputer mnie odłączył:(
UsuńW każdym razie nosom w siuśkach stanowczo mówimy nie.
U mnie pomogło kiedyś przy działkowym kotku, że najpierw dałam sam piasek do kuwety i potem stopniowo zmniejszałam jego ilość na korzyść żwirku i kot to zaakceptował.
OdpowiedzUsuńTwój przykład pokazuje, że to nigdy nie jest kocia złośliwość i że da się rozwiązać problem:) Pewnie z czasem będziesz mogła usunąć jedną kuwetę.
Rozważam nawet "powrót do przeszłości", czyli stopniową migrację kuwety w kierunku łazienki. Ale bardzo ostrożnie:)
Usuń