Z wzajemnością.
On - był małym szczurzym dzieckiem, a na imię miał Helmut.
Właściwie należał do Młodszej, ale Go przejęłam emocjonalnie.
Nie planowałam.
Samo tak wyszło, jak zwykle, gdy chodzi o miłość.
Potem On dorósł - i jak w każdej bajce żylibyśmy razem długo i szczęśliwie,
ale On zachorował i umarł.
Dokładnie sześć lat temu, w święto. W słoneczny poranek.
Rozpadłam się wtedy na drobne kawałki, a każdy kawałek bolał mnie osobno.
Chciałam napisać o Helmucie. Ale już kiedyś to zrobiłam, na blogu Li, ponad pół roku temu, w komentarzach. Napisałam wtedy jedno zdanie, a potem, jako odpowiedź na pytanie Viki, dłuższy kawałek. Nie umiałabym zrobić tego po raz drugi, dlatego za zgodą Li, wklejam tutaj tamte słowa:
A wiesz Li... Szczur
Helmut był miłością mojego życia. Kimś, kto przyszedł spoza SYSTEMU, spoza
historii, kultury i religii. I dlatego był też BRAMĄ.
Szalenie dużo mu zawdzięczam.
Szalenie dużo mu zawdzięczam.
............................................
BRAMA - to metafora takiej szczeliny, która pozwoliła mi wyjrzeć poza nasze antropomorficzne przyzwyczajenia, skojarzenia i systemy obronne. W obszar niesłychanego bogactwa rzeczywistości, która roi się od życia, których jedynym sposobem pojmowania przez ludzi jest segregacja i schematyzacja. Nasze pojmowanie świata warunkowane jest strukturą mózgu, i dobrze, ale dobrze też chyba wiedzieć, że to tylko fragment (zawsze fragment, mawia poeta). Myślę, że Helmut pozwolił mi się otworzyć, poczuć przepływ, zmiany, mniej się bać.
"On był dla mnie osobą, pojedynczą istotą, której życie ma WAGĘ." Był ŻYCIEM a każde jest cenne i ważne. Rozumiem Cię Aniu.
OdpowiedzUsuńOwszem, każde jest ważne, ale mnie chodzi o coś innego. O osobność, szczególność jego właśnie, jako wyjątkowej istoty, a nie jako przedstawiciela życia w ogóle. On jeden jedyny, raz się zdarzył, w całym wszechświecie.
UsuńŚciskam.
A czy teraz tesknisz do niego? Czy w tym 'zawdzięczam' jest też żal i tesknota?
OdpowiedzUsuńZastanawiam się co Helmut po sobie zostawił. Mała myszka.
Czy ta brama wciąż jest otwarta, o to pytam...
UsuńTak, ona jest otwarta.
UsuńI właśnie dzięki temu mogę zadać inne pytanie: co ja dałam Jemu? Czym było dla niego moje wkroczenie w Jego życie?
Chyba nie myślisz, że jemu było zbyt cięzko z tym byciem bramą.
UsuńChyba nie myślisz, ze go to jakoś uszkodziło...albo że przestał być myszką.
Zreazilował swoją myszkowatosc w pełni! Jak każde zwierzę (czasem tak bardzo zazdroszczę żabce, że jest w pełni żabką, a kotu, że w pełni jest kotem)....
Ale ta konkretna myszka, do jej potencjalności być może należało takze bycie bramą i relacja z Tobą?
Czy to nie wspaniałe że to działa w obie strony? Że nie ma tu przypadku? Ńie ma tu tego indywidualistycznego, ludzkiego nadania, tego wyboru który ustanawia rzeczy?
Wybraliście się Ty i Myszka.
Oboje się wybraliście.
(jak kazde zwierze, a nie 'jak każde zwierzę - popełniłam błąd ort!)
Usuńchodzi mi o to, że ta brama, to również brama do tego, że i ta myszka była nie tylko w pełni myszką, ale i myszką w relacji. Ta bardzo konkretna myszka.
UsuńI że to nie zależało od nikogo, tylko stało się przez was razem.
A nie dlatego, że człowiek tak zdecydował, wybrał, ustanowił.
Wymkneliście się oboje przez bramę i sami staliście się bramą.
Tylko że Ty zostałaś w pełni człowiekiem z tym co ludzkie i tak ma być i dlatego tak płakałaś.
Tak, myślę, że słowo "relacja" to w ogóle jedno z najważniejszych wynalezionych słów. Choć przecież wynaleźliśmy relacje, jeszcze zanim wynaleźliśmy jakiekolwiek słowa.
Usuń