Młodsza spakowała się, wsiadła w autobus i pojechała.
Do moich rodziców na Mazury.
Będzie odpoczywać.
Zjadać owoce w ogrodzie.
Plotkować z babcią.
Odpowiadać na pytania prababci.
Milczeć z dziadkiem przy ognisku,
patrząc na skry, które lecą w ciemniejące niebo.
Ja nie mogę pojechać.
A gdybym nawet mogła,
wybrałabym raczej pustynię.
zastanawiające jest ostatnie zdanie trochę to przygnębiające, ale i tak bywa w życiu
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
te spadające gwizady na pustyni muszą wyglądać nieprawdopodobnie pięknie...
OdpowiedzUsuń