sobota, 6 października 2012

McDusia

Uniwersum Borejkowskie wytarło się i poszarzało.
Bladzi aktorzy wypowiedzieli swoje stare kwestie, nieco pośpiesznie i trochę cicho, jakby sami stracili do nich przekonanie.
Z góry wiadomy scenariusz dotrwał do finału, dotaczając tam jakoś zużyte i mdłe klisze.
Nieodmienne sentencje na temat siły dobra, piękna, związków rodzinnych i tradycji czknęły wątłym płomyczkiem, by pozostawić po sobie dydaktyczny smrodek.

Czyżbym wyrosła z Jeżycjady?

Nie - to ona mnie opuściła, gdy otworzyłam okna,
nie bacząc na przeciąg.

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ze w sensie?
      Bo ja o książce pisze, co to wyszła dwa dni temu:)

      Usuń
    2. oj wiem wiem wiem... przecie czytam:) Dla odmiany może jakiś film obejrzymy?

      Usuń
    3. przeze mnie zmieniłaś tytuł? :D

      Usuń
    4. Nie używam telewizora. Jak ostatnio przechodziłam nieopodal tak zwanego dużego pokoju, słyszałam na zmianę strzelanie z broni różnego kalibru i jęki konających oraz ciężko rannych. A przedtem była inauguracja słynnej wyższej szkoły w Toruniu i pełen łagodności głos ojca dyrektora. Oba zestawy dźwięków nie dla mnie.
      Ale przeczytałam też "Włoskie szpiliki" Magdaleny Tulli. Książka świetna, acz bolesna - jak odtajam, coś może napiszę:)

      Usuń
    5. Ze skruchą przyznaje,że tak, z tym tytułem. Już przywracam:)

      Usuń
    6. spokojnie- ja się dziś publicznie przyznałam do grzechu wielomiesięcznego. nie czytam- nie potrafię. ale książki czekają pokornie.. może niedługo? stąd moje zaproszenie na film, najchętniej najgłupszy, najprostszy..nie myśleć!

      Usuń
  2. Hmm, czy włączając AC/DC oczekuję tego, że usłyszę Stare Dobre Małżeństwo?
    Czy idąc na "American Pie" spodziewam się kina moralnego niepokoju?
    Czy moich wybujałych oczekiwań wobec książki nie przenoszę na najnowszą, zupełnie poprawną książkę danego autora?

    Właśnie te pytania sobie zadałem podczas czytania McDusi i doszedłem do wniosku, że... doskonale zdaję sobie sprawę ze słabości tych książek, ale jednocześnie wiem, że tak sobie cenię tę sagę, że nie wiem co MM musiałaby napisać, żebym miał dość. A nawiązując bezpośrednio do postu - wydaje mi się, że jednak człowiek z "Jeżycjady" po trosze wyrasta. W moim przypadku zawsze jednak do niej powracam jak do starych, dobrych zdjęć sprzed lat. I może to jest siła "Jeżycjady"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że słowo "poprawna" jest tu bardzo na miejscu. I to niestety nie jest komplement.
      Po prostu niektóre z wcześniejszych były o wiele lepsze.
      Tak je przynajmniej odbieram.
      I zapewniam - mając za sobą lekturę wszystkich poprzednich książek Musierowicz, oczekiwałam dokładnie tego, co autorka jest w stanie dać.

      Usuń
  3. Podobne recenzje u innych. Niestety, to chyba wypalenie,czy nie nadążanie Autorki za rzeczywistością. Szkoda.
    Ów dom z secesyjną girlandą ekscytował mnie zanim powstał pierwszy tom; jeździłam tamtędy na wykłady. Prehistoria...

    OdpowiedzUsuń