I
Ja kot
chcę
cały księżyc
Ja
człowiek - mówię
Zrozum
najwyższy
dach o wiele za nisko
chcę
cały księżyc
miauczę
w ostrą trawę
kot
bezdomny
skóra
i kości
twoje
są strychy
i
głębiny piwnic
światy
przypomniane
w
ciemnych korytarzach
więc
nocą
nie wychodź
kocie
drobny
złodzieju chwil
poczekaj
trochę poczekaj
a
zaśniesz spokojnie
w
ciasnych splotach korzeni
na
lepszy urodzaj
II
Zabiję kota
i
tak umrze z głodu
będzie
drapał i gryzł
jego
spłowiałą sierścią
moje
gardło zarośnie
więc
zabiję kota
odetnę
jego
oczy od moich
moje
ciało z jego skóry obedrę
jego
skowyt wypluję
jego
oddech uduszę
będę
pusta jak słoik
przezroczysta
i szklana
moje
gładkie ściany
nie
zatrzymają niczyich
rąk
Więc
zanim zabiję kota
będę
płakać po nim
bo
potem
słoik
potoczy się równo.
Wstawiam je, bo wyrażały kiedyś najlepiej sprzeczności, jakie mieściły się we mnie.
Oraz dlatego, że bardzo się zmieniłam przez piętnaście lat.
Oraz...
nie jestem pewna
OdpowiedzUsuńlecz sądzę, że nawet gdyby się bardzo chciało
zabicie kota nie leży w naszej mocy
taką zawsze miałam nadzieję.
Usuńjak dobrze, że oba te wiersze wrzuciłaś. powstały w tym samym momencie? na raz?
UsuńWydaje mi się, że w odstępie paru dni, może dzień po dniu.
UsuńTo jednak było dawno:)
Witaj Aniu,
OdpowiedzUsuńzgodnie z zasadą, choć łańcuszki nie są w moim blogowym guście, informuję cię o moim dla ciebie wyróżnieniu:)
pozdrawiam cieplo
Kasia - DaCapo