Gdy skończyłam czternaście lat, sprawiłam sobie nową skórę.
Przylegała dosyć dobrze.
Poszłam wtedy do liceum w pobliskim mieście i to ułatwiło sprawę.
Nikt mnie nie poznał.
Liczę na to, że moje córki też sprawią sobie nową skórę, bardziej dopasowaną, przyjemniejszą w dotyku, lepszą... Mam nadzieję, że Twoja nadal dobrze przylega :******
Widzisz, zrozumiałaś to optymistycznie... Bo ja traktowałam to jako maskę. jako odrzucenie spontaniczności. Choć Twój komentarz dał mi do myślenia, że może tego procesu nie powinnam odczuwać tak jednoznacznie negatywnie...
nowa skóra to nic złego... sama kilka razy w życiu musiałam ją zmienić... bo życie do tego zmusza, ponagla i oczekuje. Najważniejsze tylko aby była coraz grubsza, cieplejsza i przyjemniej i dokładniej przylegała do ciała :*
14 lat, to szczególny wiek. Nie dziwię się, że wtedy właśnie zmieniłaś skórę. Ja wtedy zmieniłam skórę na "odważną". Moja córka Marta, też w tym wieku stała się nową córką. Ja zmieniłam jeszcze raz, w wieku 32 lat - na skórę kobiety. Dopiero wtedy, mimo, że od wielu lat byłam matką. Teraz myślę, ile razy jeszcze? Piękny temat!
To było na zasadzie - już nigdy nie będę sobą, będę uważać na każdy gest, każde słowo. Bo w swej spontaniczności byłam najbardziej żałosna. teraz chciałabym czasem zajrzeć pod tę skórę. Czasem się udaje, ale bywa prawie nie do wytrzymania.
Obawiam się jednak, że wtedy po prostu zamknęłam się. Że ta skóra to do pewnego stopnia maska. Że pod spodem ukrywam coś okropnego, czego nie powinnam się wypierać, bo jest mną. I że nienawidzę tej dziewczynki, która wcześniej była mną, i czasami jeszcze się się pojawiała, ku mojemu utrapieniu. Do jakiego stopnia była to Przemiana, a do jakiego kamuflaż? Czy w ogóle siebie znam. Takie pytania. I brak jednak odpowiedzi.
jak szlam do liceum tez mialam nadzieje, ze w jakis sposob moge zaczac od nowa. Nikt z moich znajomych tam nie szedl Ale sie okazalao ze wyladowalam w klasie z chopakiem, ktorego przyjacielem byl kolega z mojej klasy w podstawowce I nawet ksywke znowu mialam te sama wtedy bylam rozczarowana, ale jednak wszystko bylo juz inaczej. Lepiej
U mnie też mimo wszystko w liceum było o wiele lepiej niż wcześniej. Czułam się silniejsza, choć - nadal dosyć żałosna. Ale nikt mnie tam już nie prześladował - oprócz mnie samej.
Każdy z nas kiedyś zobaczył coś tak strasznego, że musiał uciec od siebie żeby o tym zapomnieć. Każdy z nas kiedyś zrobił coś tak strasznego, czego nie mógł sobie wybaczyć i musiał porzucić tę osobę, żeby móc żyć dalej. Wtedy nie potrafiliśmy zrobić nic innego, a teraz to miejsce jest zamknięte. Każdy z nas został kiedyś zraniony tak mocno, że musiał stać się kimś innym. Kiedyś byłam przekonana, że coś o sobie wiem, ale tylko mi się wydawało.
Każdy. Przynajmniej jedno z nich. Wtedy było to wydarzenie wywracające świat do góry nogami, mimo, że z dzisiejszej perspektywy może się wydawać błahostką. To oczywiście nie jest POCIESZAJĄCE. Tak jak dla kogoś, kto nie ma nóg, fakt, że są też inni bez nóg. Ale myślę, że taka świadomość niesie ze sobą jakiś rodzaj ulgi. I może zawrócić człowieka z krainy wyobcowania. Przytulam wirtualnie
Zgaduję: ukrywasz się w niej do dziś?
OdpowiedzUsuńTo może być prawda. Choć przecież przepracowałam to nieraz.
UsuńLiczę na to, że moje córki też sprawią sobie nową skórę, bardziej dopasowaną, przyjemniejszą w dotyku, lepszą...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twoja nadal dobrze przylega :******
Widzisz, zrozumiałaś to optymistycznie...
UsuńBo ja traktowałam to jako maskę. jako odrzucenie spontaniczności.
Choć Twój komentarz dał mi do myślenia, że może tego procesu nie powinnam odczuwać tak jednoznacznie negatywnie...
nowa skóra to nic złego... sama kilka razy w życiu musiałam ją zmienić... bo życie do tego zmusza, ponagla i oczekuje. Najważniejsze tylko aby była coraz grubsza, cieplejsza i przyjemniej i dokładniej przylegała do ciała :*
Usuń14 lat, to szczególny wiek. Nie dziwię się, że wtedy właśnie zmieniłaś skórę.
OdpowiedzUsuńJa wtedy zmieniłam skórę na "odważną".
Moja córka Marta, też w tym wieku stała się nową córką.
Ja zmieniłam jeszcze raz, w wieku 32 lat - na skórę kobiety. Dopiero wtedy, mimo, że od wielu lat byłam matką.
Teraz myślę, ile razy jeszcze?
Piękny temat!
To było na zasadzie - już nigdy nie będę sobą, będę uważać na każdy gest, każde słowo.
UsuńBo w swej spontaniczności byłam najbardziej żałosna.
teraz chciałabym czasem zajrzeć pod tę skórę.
Czasem się udaje, ale bywa prawie nie do wytrzymania.
Obawiam się jednak, że wtedy po prostu zamknęłam się. Że ta skóra to do pewnego stopnia maska. Że pod spodem ukrywam coś okropnego, czego nie powinnam się wypierać, bo jest mną.
OdpowiedzUsuńI że nienawidzę tej dziewczynki, która wcześniej była mną, i czasami jeszcze się się pojawiała, ku mojemu utrapieniu.
Do jakiego stopnia była to Przemiana, a do jakiego kamuflaż?
Czy w ogóle siebie znam.
Takie pytania.
I brak jednak odpowiedzi.
" Dlatego zanim wiatr nadejdzie,
Usuńpospiesz się trawo.
Pokochaj mnie - niedoskonałą."
to chyba było do Ciebie?
Wydaje się wciąż aktualne. Można by dodać jeszcze: niedoskonałą i bez jednoznacznych odpowiedzi.
Tak, to było moje wołanie o pomoc do mnie samej.
Usuńjak szlam do liceum tez mialam nadzieje, ze w jakis sposob moge zaczac od nowa.
OdpowiedzUsuńNikt z moich znajomych tam nie szedl
Ale sie okazalao ze wyladowalam w klasie z chopakiem, ktorego przyjacielem byl kolega z mojej klasy w podstawowce
I nawet ksywke znowu mialam te sama
wtedy bylam rozczarowana, ale jednak wszystko bylo juz inaczej.
Lepiej
U mnie też mimo wszystko w liceum było o wiele lepiej niż wcześniej. Czułam się silniejsza, choć - nadal dosyć żałosna. Ale nikt mnie tam już nie prześladował - oprócz mnie samej.
UsuńKażdy z nas kiedyś zobaczył coś tak strasznego, że musiał uciec od siebie żeby o tym zapomnieć. Każdy z nas kiedyś zrobił coś tak strasznego, czego nie mógł sobie wybaczyć i musiał porzucić tę osobę, żeby móc żyć dalej. Wtedy nie potrafiliśmy zrobić nic innego, a teraz to miejsce jest zamknięte.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas został kiedyś zraniony tak mocno, że musiał stać się kimś innym.
Kiedyś byłam przekonana, że coś o sobie wiem, ale tylko mi się wydawało.
Myślisz, że każdy?
UsuńMoże to JEST pocieszające...
Każdy. Przynajmniej jedno z nich.
UsuńWtedy było to wydarzenie wywracające świat do góry nogami, mimo, że z dzisiejszej perspektywy może się wydawać błahostką.
To oczywiście nie jest POCIESZAJĄCE. Tak jak dla kogoś, kto nie ma nóg, fakt, że są też inni bez nóg.
Ale myślę, że taka świadomość niesie ze sobą jakiś rodzaj ulgi. I może zawrócić człowieka z krainy wyobcowania.
Przytulam wirtualnie