Dziś musiałam napisać Pismo Urzędowe.
Dlatego rano wyprowadziłam psę, zjadłam, śniadanie i... strategicznie zasnęłam.
Pisma Urzędowe to coś, co mnie dotkliwie skręca w trzewiach.
Muszę jednak wyrobić w sobie nawyk choćby otwierania tych Pism, które przychodzą do mnie, zamiast porzucać je w czeluściach.
Bo potem znajduje je mąż i się wkurza.
I musi dajmy na to robić korektę zeznania podatkowego.
Dwa razy.
Też nie lubię tych spraw urzędowych, ale jestem w stanie się zmobilizować. zazwyczaj pomaga mi mąż.
OdpowiedzUsuńMi na ogół też:)
Usuńnapisz do starego urzędasa:) uwielbiam, pomogę :)
OdpowiedzUsuńJuż napisałam, z bólem, ale poszło...;)
UsuńAle dziękuję za propozycję :)
Ja to bym nawet nie wiedziała od czego zacząć... ;)
OdpowiedzUsuńod Uprzejmie proszę... ;)
Usuńmam alergię na urzędy i ich pisma brrrrr
OdpowiedzUsuńJa też:)
UsuńJa też bym zasnęła, choć lepiej byłoby gdyby to jednak spotkało drugą stronę, czyli urząd... Jak by ich tu uśpić, hmmm
OdpowiedzUsuńOne czujne są... :)
UsuńAniu, jak ja rozumiem Twoje wobec urzędów i pism obawy i niechęć... Brr!
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że przed napisamiem pisma drastycznie obniża mi się IQ...
UsuńBo kto lubi tyranię urzędów? Pism tym bardziej :*
OdpowiedzUsuńMoże są tacy:)
Usuń