A kto testował?
No psy, oczywiście.
Nie kupię więcej.
Lu nie ustąpiła, zanim nie zjadła dokładnie wszystkich.
Potem... też nie.
- Nie ma już - mówię i znanym jej gestem otrzepuję ręce.
Ależ!
Podchodzi do szafki.
Pyszczkiem otwiera drzwiczki, wsadza nos, wyjmuje nos i porozumiewawczo patrzy.
- Yiiiyyim - mówi.
A poza tym pracuję
i pracuję
reklama, która nie kłamie? :)
OdpowiedzUsuńte chwile, kiedy nasze zwierzęta komunikują się z nami, licząc na naszą inteligencję - bezcenne :)
tak :)
Usuńzwierzak wybrał :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie dysponuje gotówką :)
UsuńUzależniające paski:)
OdpowiedzUsuńNa to wygląda... :)
UsuńDobrze, że Cię Lupinka czasem od tej pracy oderwie, to chociaż i do nas się w tej przerwie poodzywasz. :)
OdpowiedzUsuńBuźka w Lupinos. :)
Wakacje na ogół mam pracowite... :)
Usuńzwierzaki są cudne kiedy do nas mówią i stroją minki :)
OdpowiedzUsuńO, tak!
UsuńApropos lu...
OdpowiedzUsuńJak tam, dużo komarów w Stolycy?
Owszem i to głodnych.
UsuńAle do domu nie wpuszczam :)
Widocznie zapach w szafce został ;)
OdpowiedzUsuńnajciekawsze jest to, że nie zdążyłam ich do szafki włożyć :)
UsuńTak, jak dawniej moja jamniczka. Musiałam jej pozwolić zbadać podejrzane miejsca, żeby uwierzyła. Dostawała czasem od moich znajomych pychotki z zagranicy. Tak, jak piesek Kory ;). Ale to były naprawdę psie pyszności, suche płaskie paski, dla mnie niemiło pachnące. Nie było wtedy w Polsce niczego takiego,szał, póki ostatni skrawek nie zniknął.
OdpowiedzUsuńU mnie szafka się nie zatrzaskuje, więc pies sama sobie otwiera i bada :)
Usuń