Zamiast wyjechać na wakacje, poleżeć na plaży czy w cieniu drzew,
wędruję w zaciszu katalogów.
Najczęściej w Bibliotece Kongresu Stanów Zjednoczonych, poszukując wydawnictw, miejsc wydania bądź imion autorów książek.
Wydaje mi się nieraz, że czuję woskową pastę na starych parkietach,
że dotykam drewna szufladek, wygładzonego tysiącem dłoni.
to musi być fascynująca wyprawa :))
OdpowiedzUsuńPewnie. Czasem nawet dokonuję odkryć :)
Usuńuwielbiam biblioteki, zwłaszcza stare
OdpowiedzUsuńnaprawdę te szufladki są takie wygładzone?
Tak naprawdę to nie wiem, może są metalowe albo szklane.
UsuńZwiedzam tylko katalog internetowy...
:)
Usuńsię domyśliłam, ale tak pięknie o tym napisałaś, a ja też już dawno nie byłam w bibliotece, że się trochę rozmarzyłam
dobrej nocy
chyba padam
Śpij słodko :)
Usuńuwielbiam takie stare miejsca, wygładzone czasem
OdpowiedzUsuń:*
Nie wiem, jakie jest naprawdę ;)
Usuńwspaniale spędzasz czas!!!
OdpowiedzUsuń:***
Przy biurku, przed ekranem....
UsuńAle lubię swoja pracę:)
A mnie jakoś żal, że nie jesteś na wakacjach w prawdziwej bibliotece. :)
OdpowiedzUsuńMnie trochę też. Ale wyciskam maksimum z tego, co mam...
UsuńAniu a tu już byłaś?
OdpowiedzUsuńhttp://www.polona.pl/
Lubię gdy mówisz o dotyku tysiąca dłoni i nienagannej powierzchni woskowanych myśli.
pozdrawiam :)
Dokładnie tu jeszcze nie, choć oczywiście BN należy do często przeze mnie zwiedzanych.
UsuńI podłoga woskowana myślą....
Myśli są bardzo dobre w wygładzaniu, choć nie zawsze są nienaganne :)