Mój materac jest tratwą.
Szeroki i długi, leży wprost na podłodze i zajmuje więcej niż jedną trzecią pokoju.
Przygarnęłam go kiedyś, bo był bezdomny.
Sąsiedzi uznali, że jest za miękki, i wystawili go na korytarz, by oddać potrzebującym, kiedy przyjdzie czas.
Ja byłam potrzebująca.
Czas bowiem przyszedł taki, że moja stara kanapa poddała się ostatecznie, wystawiając sprężyny w geście rozpaczy. Już wcześniej kłuła mnie znacząco w pośladek i porozumiewawczo gniotła w żebro.
Materac odwdzięczył się całym swoim wnętrzem - bo ma je niebagatelne.
Utrzymuje mnie na oceanie, zaopatrzony w ciepłe kołdry i niezliczone poduchy, które byłyby zliczone, gdybym je zliczyła.
Dostosował się do mojego ciała, jakby zawsze był mój.
Nocą rozrasta się na pół świata, ogarniając mnie, kiedy śnię, z kolanami przygiętymi do brzucha, z rękami w piąstki, przy policzkach.
tak
OdpowiedzUsuńmaterac to podstawa!
Owszem - w sensie metaforycznym oraz dosłownym :)
UsuńPonoć szczęście polega na znalezieniu w życiu właściwej kombinacji poduszek, kołder i materaców. :)
OdpowiedzUsuńI coś w tym pewnie jest :)
Usuńta kanapa w geście rozpaczy
OdpowiedzUsuńzliczone - niezliczone poduchy...
śliczne!!!
Jaka ładna pozycja do snu:)
OdpowiedzUsuńZwinięta w kłębek:)
Pozdrawiam!
Embrion:)
Usuńto stąd te Twoje piękne sny.. z łagodnego nocnego kołysania? :)
OdpowiedzUsuńmam materac na zbyciu, zupełnie jak Twoi sąsiedzi, tyle że odwrotnie, bo mój okazał się dla mnie za twardy :)
Musi być średni miękki. Aby dostosować się do ciała:)
UsuńBardzo mi się podoba " by oddać potrzebującym, kiedy przyjdzie czas. Ja byłam potrzebująca" . Takich historii pewnie są tysiące, ale ich nie znam.
OdpowiedzUsuńSwoją tratwą przypomniałaś mi moje i starej córki, spanie na podłodze, gdzie dwa materace były łodziami podwodnymi. Co chwilę ostrzegałyśmy się okrzykiem - uwaga przeciek! Nie oznaczał on mimowolnego popuszczania moczu, tylko jakąś goliznę wystającą spod kołder :)
Nocą tratwa się rozrasta na pół świata, piękne!
To miała być sytuacja przejściowa, ale takie są przeważnie niezwykle trwałe... A ten materac jest idealny i przez to pewnie pozwala dobrze odpocząć i naprawdę odłączyć się od spraw dnia. I jak widać ma potencjał symboliczny - może przez swoje wnętrze ;)))
UsuńI pies ma w rogu swoje miejsce...
Moja tratwa...
ja również kocham swój materac i swoje łoże
OdpowiedzUsuńdaje mi poczucie bezpieczeństwa, to tam mogę się odprężyć, to w nim smutki stają się mniej smutne
a najbardziej jestem szczęśliwa, gdy razem ze mną są Mysza i Szercia
wówczas jest kompletne
:*
A Lula?
UsuńIleż dobrego można rzec o materacu! Ale jakże inaczej, skoro jest Ci on połową świata. ;)
OdpowiedzUsuńDobrej nocy, choć pewnie raczej przy pracy niż na materacu.
:*
Nie oddalając się wszak bardzo od materaca, spędziłam czas przy pracy - do czwartej nad ranem. Po siódmej zadzwonił kurier, by zabrać materiały... Jutro książka musi być podpisana do druku, a wcześniej, cóż... czas wydawał się ludziom elastyczny. Może w innym wymiarze... Ja jednak raczej nie miałam złudzeń. No nic, koniec marudzenia:)
UsuńTo mam nadzieję, że skoro kurier odebrał Ci już te materiały, to dziś płyniesz na swojej tratwie i odpoczywasz zasłużenie. I śnisz pięknie. :)
UsuńHmm, jakby to powiedzieć, pracy ci u mnie dostatek (ale każdą ciekawą przyjmiemy, bo głodni jesteśmy na dobre teksty :)
UsuńWyspałam, się owszem (z przerwą na kuriera, obudzenie męża, a po godzinie Młodszej), wstałam bowiem o jedenastej. Dziś postaram się nie siedzieć dłużej niż do pierwszej :)
No tak, a biedna tratwa błąka się po oceanie sama. Zasłana kołderkami, podusiami...
UsuńSkuś, Ania, na materac, a kysz! :)
Tratwa czeka wiernie, na razie ma psa, co leży do góry dnem.
UsuńAle spokojnie, dziś pracuję w tempie bardziej refleksyjnym...:)
Wiesz, dokładnie w chwili, gdy przeczytałam, co napisałam o tej samotnej tratwie, pomyślałam, że na pewno zalega na niej Lupinka. :)
UsuńNo to miłych snów (w stosownym czasie).
:*
Pięknie :) Twoje rzeczy mają duszę. Aż mi szkoda tej kanapy :D
OdpowiedzUsuń