Mamo - zawołała wczoraj z wanny Młodsza - chodź tu szybko. Zobacz, co się ze mną kąpało. I uważaj, to żyje.
Zbliżyłam oko uzbrojone w okular; na skraju umywalki siedziało coś wielkości trzech milimetrów i... gapiło się. Oczy miało na czułkach a na górnej części ciała - kapsułę mieszkalną.
Wyniosłam istotę na dwór. Nie wiem, czy nie będzie jej zimno.
Ale nie mam wprawy w zajmowaniu się w domu małymi kosmitami.
dobrze, że ma tę kapsułę
OdpowiedzUsuńzawsze może sie tam schować w razie czego:)
Ten to ma dobrze:)
Usuńmoże to ten nieczęsto występujący, który zablokował budowę autostrady :)
OdpowiedzUsuńWczoraj w każdym razie postanowił zablokować sprzątanie łazienki :)
UsuńBuuu, a gdzie zdjęcie tego kosmity... :((
OdpowiedzUsuńZanim o tym pomyślałam, już był na dworze. Postanowiłam, że nie będę go wnosić z powrotem ;)))
Usuńpomyślałam dokładnie to samo co Anka. Gdzie zdjęcie do jasnej ciasnej? jak można nie pokazać nam małego kosmity??? nie do wiary! ;)
UsuńBuziaki :***
Po północy już było, a ja zagłębiona w pracy...
Usuńtez pomyslalam gdzie zdjecie?;)
UsuńPrzy następnej wizycie jakiegoś kosmity będę pamiętać :)
UsuńTaki szybki był?
Usuńno co Wy? kosmity nie widziałyście?
Usuńz czułkami?
;P
No przecież każdy z nich ma czułki i kapsułę, to chyba jasne :)
UsuńAle na dwór przemieścił się na mojej dłoni...
Hi, hi, hi... ale świetny opis :)))
OdpowiedzUsuńA jaki obiekt!
Usuńi On tak tymi czułkami prosto na Młodszą?
OdpowiedzUsuńI kapsułką!
UsuńDziecka broniłaś! Też bym go wyniosła za fraki! ;) i tak dobrze, że nie za flaki ;P
OdpowiedzUsuńMoje młodsze dziecko duże jest, ale rację masz, trzeba bronić:)
UsuńHm, 3 mm flaczków, no nie wiem, nie wiem...
UsuńSwoja drogą ciekawe, co u niego słychać. Kosmitę mam na myśli, rzecz jasna...
UsuńA widzisz, jednak było go zostawić w Waszej kapsule i od czasu do czasu przepytać na okoliczność. :)
UsuńPomyślałam, że może będzie chciał coś jeść, a ja nie wiedziałabym co mu dać. I ta jego delikatność, wynikająca poniekąd z rozmiarów...
UsuńZa duża odpowiedzialność.:)
ten stworek to chyba od Margerithes przyszedł ;)
OdpowiedzUsuńNo, taki kolorowy nie był :)))
Usuńślimaczek:-)))
OdpowiedzUsuńmalutki.
U mnie dostatek przybyszy różnego rodzaju, eterycznych pajączków, smukłych rybików, nadrzewków spadających z sufitu. Wczoraj rusałka krążyła w kloszu lampy, a kot przyniósł żywą mysz, co pod kredensem zniknęła (ale potem została eksmitowana, Kropek zrobił nagonkę).
Takie uroki życia w gąszczach. Pewnie bym nawet nie zauważyła kosmity.
No tak:)
UsuńRóżne latające też wizytują nas częściej. Ten mały musiał przywędrować na ubraniu czyimś :)
Aniu , domek miał to sobie poradzi . Ślimaczki chodzą nad podziw szybko i ... wszędzie.
OdpowiedzUsuńSumienie masz czyste jak po praniu - ściskam serdecznie - Jola W.
Wszędzie? Ojej... :)))
UsuńSzukaj , szukaj ... może gdzieś zbłądził ? (hi,hi) - Jola W.
OdpowiedzUsuńDziś widziałam podobnego :)
Usuń