Latem, chyba w 1935 roku, brat babci, Gustaw ożenił się z Lene.
Fotograf zebrał rodziny młodych, ustawił na tle ceglanego domu, po prawej widać okno.
Są tu wszyscy.
Także rodzice babci Lisy oraz dwanaścioro jej rodzeństwa.
Najstarszy, urodzony w 1906 roku Fritz, potem Gustaw, Lene, Anna, August, Johanna, Karl, Lisa, Heinz, Ernst, Gertrude, Erich, Greta - urodzona w 1927.
Karl, Heinz i Ernst zginęli w czasie wojny.
Johanna umarła przy porodzie, razem z dzieckiem.
Pięćdziesiąt lat później pochowano obok niej jej matkę, Marię.
Mąż Marii, mój pradziadek, umarł w czasie tzw. wielkiej ucieczki ku Zatoce. Nie było czasu szukać cmentarza.
- Gdybym jeszcze raz przeszła tę drogę - mówi Lisa - znalazłabym to miejsce.
:*
OdpowiedzUsuń:*
UsuńPiękne, wzruszające i... trudne.
OdpowiedzUsuńUkłony dla Babci Lisy, Aniu. :)
:*
Przekażę.
Usuń:*
trudne losy...
OdpowiedzUsuń:***
Tak. Jak zawsze. Jak wszędzie.
Usuńprzy 12 rodzenstwa zemdlalam.
OdpowiedzUsuńsmutna historia. wtedy stali tam, patrzyli w obiektyw i nie wiedzieli co ich czeka.
Nie wiedzieli.
UsuńAle ich historia nie jest wyłącznie smutna. Ci, co przeżyli wojnę, mieli rodziny, dzieci.
Moja babcia, Lisa, ma 96 lat, oprócz niej żyje jeszcze dwoje najmłodszych: Erich w Niemczech i Greta, w tej samej wsi co babcia.
Moja rodzina nie ma niestety takich zbiorowych zdjęć.
OdpowiedzUsuńDwie starsze panie patrzyły przez okno swojego domu, który jest teraz naszym domem i wołały - pamiętasz, w ten staw uderzył piorun, a my byłyśmy same i płakałyśmy ze strachu. Nie były pewne czy to ten dom, miały wtedy po 6, 7 lat. Bardzo chciały świętować jego odnalezienie, więc wszyscy kiwaliśmy głowami, tak tak, to on. Zapiszcie jego polski adres.
Historie ludzkie się mieszają, aż gęsto od nich.
Chyba dlatego trzeba wierzyć w duchy...
UsuńA zdjęcie... jest unikatowe, jedyne. Więcej takich nie mamy, gdzie byliby wszyscy. To, co zamieściłam, to jest odbitka z negatywu, który zrobiłam kilkanaście lat temu z bardzo starego pogiętego oryginału. Tę odbitkę sfotografowałam dziś, z braku czynnego skanera.
Piękne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńMoja mama ma podobne zdjęcie- też ze ślubu w swojej rodzinie To piękna pamiątka.
W pewnym momencie naszego życia, ważni stają się dla nas nasi przodkowie....
Są ważni. ale mam wrażenie, ze jako nastolatka i całkiem młoda kobieta byłam nimi o wiele bardziej zainteresowana. Nie wiem, dlaczego.
UsuńTeraz są ważni w inny sposób. Patrzę na nich jako na tych, którzy jakoś, pośredni chociaż, mnie ukształtowali.
Aniu, tez tak mialam. Tak jakbym kiedys, jako natolatka, szukala odpowiedzi kim jestem w nich, albo szukala jakiegos potwierdzenia o tym kim jestem lub chcialam byc, a teraz juz wiem, ze oni sa we mnie. :)
UsuńMam pospisywane wówczas drzewa genealogiczne...
Usuńdzięki, Aniu, za przedstawienie nam swojej Rodziny. piękne imiona. napisz kiedyś więcej o nich. uwielbiam czytać o korzeniach xx
OdpowiedzUsuńZ chęcią kiedyś to zrobię.
UsuńMuszę przedtem porozmawiać z babcią Lisą, bo pewne rzeczy gdzieś mi już uleciały, a ona pewnie pamięta.
tak zrób koniecznie! też często moją babcię nakłaniam do wspomnień. ona wszystko pamięta :)
UsuńWłaśnie - dziś rozmawiałam z nią przez telefon i dowiedziałam się, że panna młoda ze zdjęcia nie nazywała się Lotte, lecz Lene i że młodzi byli dalekimi kuzynami...
UsuńTylko o moim dziadku F. (ojcu mojego taty) niewiele mogę się dowiedzieć...
W albumie pełnym starych zdjęć
OdpowiedzUsuńfenomen ten sie kryje
że wielu ludzi zmarło już
lecz fotografia żyje.
Znajome twarze, bliskie mi
wśód obcych rozpoznaję
i wskrzeszam pamięć tamtych dni
i się przeszłościa staję.
Czy to nie dziwne, myślę, wszak
ci ludzie się nie znali
jednak coś łączy ich i tak
- w albumie się spotkali.
Z pozdrowieniami od Pikuni i Maksiulka
I.
Dziekuję :)
Usuń