sobota, 2 listopada 2013

Interior














W niedomkniętych wnętrzach
trwają historie
nieskończenie prywatne.

41 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. To, co jest wewnątrz, jest czasem trochę straszne ;)

      Usuń
    2. Nie u każdego.

      W nas obczyzna i dzikość
      ledwie skórą przykryta,
      inferno w nas interny,
      anatomia gwałtowna,
      a w cebuli cebula,
      nie pokretne jelita.
      Ona wielekroć naga,
      do głębi itympodobna.

      :)

      http://poema.pl/publikacja/5231-cebula

      Bardzo lubię ten wiersz. Znam go na pamięć.

      Usuń
    3. Też znam, też mi się podoba:)
      Ale nie wiem, co bardziej straszne - pokrętne wnętrze czy nieprzenikniona jednolitość, do cna. Ona wydaje się właśnie obca, w tym sensie, że jest oporna na próby komunikacji, nic nie ujawnia.
      Ale przecież można to przełamać, np. wstawiając cebulę do wody - byle odpowiednim końcem.

      Usuń
    4. Ja tam się cieszę, że cebula nie ma pokrętnego wnętrza :))

      Usuń
    5. Zamiast tego ma związki eteryczne. Do łez :)))

      Usuń
  2. Bardzo na mnie działają te interiory. Nie budzą niepokoju, są spokojne.
    Piękny opis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie trochę jest pod skórą, w naszych interiorach, gdzie pełno życia, które jest nie tylko nasze. Jesteśmy skolonizowani przez mikrohistorie - biologicznie i psychicznie...

      Usuń
  3. jamki, norki, czeluście, wyrwy, otchłanie i przepaście...
    budzą ciekawość
    mieszczą życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zawsze mnie ciekawiły...
      I ciekawi mnie, dlaczego są tak ciekawe.

      Usuń
    2. tajemnice zawsze przyciągają

      Usuń
    3. Kiedyś uwielbiałam zwiedzać piwnice i... strychy:)

      Usuń
  4. ślimaki miałayby tutaj wiele kryjówek ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawski ten twój BMA ,zajrzy w każdą dziurkę .Trzecie zdjęcie do mnie krzyczy ,przerazliwie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawski, rzeczywiście.
      A zdjęcie krzyczy tak ogólnie czy na jakiś temat?

      Usuń
  6. Bardzo ładna miniaturka poetycka do zdjęć :)!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jednak strach, boję, nie zaglądam.

    OdpowiedzUsuń
  8. czarne dziury nigdy nie zachęcały mnie do wniknięcia .... :/ przerażające ....
    :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam nie jest strasznie. To głównie podziemna infrastruktura osiedlowa ;)
      I jak widać, dużo w niej życia :)

      Usuń
    2. i jak widać... dużo we mnie lęku...
      a przecież jestem dorosła.... powinnam umieć sobie to przetłumaczyć ....

      Usuń
    3. We mnie też bywa czasem dużo lęku, choć może akurat nie przed czarną dziurą...
      I raczej trudno sobie coś w tej mierze przetłumaczyć i to nie ma nic wspólnego z dorosłością. Chyba mniej bałam się jako dziecko...

      Usuń
    4. ja chyba też....
      a może to wynika z doświadczeń... ten strach nie do ogarnięcia....
      jak byłam dzieckiem wierzyłam, że dorosły wszystkiemu zaradzi.... teraz jestem dorosła i już niestety wiem, że to nieprawda ...

      Usuń
    5. Dobrze pamiętam, jak w czasie spacerów po lesie z tatą czułam się tak absolutnie bezpieczna. To było niesamowite uczucie. Potem już tak nie ma...

      Usuń
    6. a już najbardziej przeraża mnie to, że moje dzieci mają świadomość mojej wszechmocności a ja znam prawdę o sobie .....

      Usuń
    7. Robisz tyle, ile możesz, i jeszcze trochę więcej.
      A one niech wierzą w Twoją wszechmoc, to ich czas i ich prawo.

      Usuń
    8. oj tak.... niech wierzą jak najdłużej! Ja chyba jeszcze wciąż w ramionach rodziców czuję się najbezpieczniej.... nawet mając już pełną świadomość ....

      Usuń
    9. Emuś, codziennie pomyśl o sobie kilka dobrych rzeczy, bo zasługujesz na to.
      :*

      Usuń
    10. nie zawsze jestem o tym przekonana :) ale są dni kiedy w to wierzę a to już coś! :)
      Całuję :****

      Usuń
  9. Takie bardzo.... Przyziemne ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ładne zdjęcia, Aniu.
    I... poruszyła mnie Twoja rozmowa z Emką.
    Drogie Dziewczynki - :**

    OdpowiedzUsuń
  11. trochę przerażające, mocno przyciągające.
    Ja też byłam bezpieczna na nocnych spacerach z tatą, w roziskrzonym pod latarniami śniegu, w ciemności nadmorskiego sosnowego lasu. Trzymając go mocnomocno za rękę zapewniałam, że nic się nie boję, i że widzę w nocy jak kot.
    No pewnie, nie ma się czego bać- powiedział, i tak zostało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było takie wręcz metafizyczne bezpieczeństwo. Po prostu NIC nie mogło zagrażać.

      Usuń
    2. NIC.
      A w szczególności te nocne i śnieżne Pantery... czające się tam gdzieś.
      Ale dzięki tej pewności taty tak mi zostało "na życie". W każdym razie w odniesieniu do ciemności;-p

      Usuń
  12. U mnie nie było panter, ale dziki, w dodatku prawdziwe :)
    Ale tata dałby sobie radę z całym stadem....

    OdpowiedzUsuń