W ciszy mruczy komputer.
Pies jest czujny, zrywa się na dźwięk pękającego balonika z gumy do żucia.
Ten wieczór, ta noc, to seria interwałów.
Myślę bowiem, co zrobić, by uczynić życie lepszym, i za każdym razem postanawiam,
że na razie popracuję nad kolejnym rozdziałem.
zycia czy ksiazki?
OdpowiedzUsuńW zasadzie dokładnie nad rozdziałem redagowanego tekstu. Bo to umiem, a co do życia...
UsuńAle celowo napisałam trochę dwuznacznie. Kiedyś myślałam, że im więcej i lepiej będę pracować, tym lepiej będzie. I do pewnego stopnia jest, ale to nie przekłada się w sposób tak oczywisty.
mamy tyle a tyle czasu, który poświecamy (bo musimy pracy) i czy ta ucieczka w nią jest aż taka straszna? nie wiem, bo praca jest pożyteczna. nie umiem wyobrazić sobie co tak bardzo u Ciebie cierpi, córki samodzielne, mąż indywidualny byt, pozostaje...życie!
UsuńTa ucieczka w ogóle nie jest straszna i w tym może cały problem.
UsuńMam czasem poczucie, że coś ważnego odkładam, że "mieszkam w korytarzu" nie wchodząc do pokoju - tak to metaforycznie ujmę.
hm to ja w kaciku usiade i sobie przemysle :))
Usuńnasuwa mi sie natenczas taka mysl, ze szczesciara z Ciebie majac kryjowke ktora lubisz..
Pewnie, że w sumie tak. Jestem szczęściara :) Choć troszkę marudna ;)
Usuńa tu sie nie zgodze za pozwolenstwem
UsuńLamciu, kochana :*
UsuńPonoć piszemy swoją księgę życia. Jedni piszą melodramaty, inni horrory, książki obyczajowe, przygodowe, naukowe albo piękne bajki. A nasi najbliźsi niestety, muszą je czytać chcąc czy nie chcąc.
OdpowiedzUsuńAle jak w każdej książce, tak i w tej zawsze może nastąpić zwrot akcji.
W mojej bajce też muszę walczyć ze smokiem, który czasami ma bardzo dużo głów. I co jedna "ciachnę", pojawia się następna. Idę pisać kolejny rozdział.
I.
Tu chodziło mi głównie o pracę zawodową :)
UsuńŻe trochę uciekam w nią.
To ja mam odwrotnie. Podoba mi się życie, mogę sprzątać, prać, gotować, przestawiać meble, ale ostatnio uciekam przed pracą zawodową. Gwałtownie chce mi się spać, jak trzeba napisać sprawozdanie, wypełniać jakieś tabelki. Jak nie mogę uciec do łóżeczka, to uciekam przynajmniej na blog Ani M.
UsuńLudzi chyba należałoby zmiksować i uformować na nowo.
I.
Mnie się zachciewa spać, gdy trzeba coś ZAPLANOWAĆ ;)
Usuńfajny taki wieczór przemyśleń i wyzwań postawionych na nowo. Takie wieczory podnoszą do działania :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :***
Tak, mimo wszystko zawsze mam sporo nadziei :)
UsuńAle tu chodziło mi o to, że ciągle uciekam w pracę...
pracujemy, kolejne rozdziały przybywają...
OdpowiedzUsuńGłównie chodzi mi o to, że uciekam w pracę, w redagowanie. To dobre alibi, bo w dodatku płatne.
UsuńAle nie byłabym sobą, gdybym nie założyła odrobiny wieloznaczności :)
:) też czasem wykorzystuję to alibi
UsuńGdy praca przyjemna jest, taka opcja kusi...:)
Usuńmamy podobne przemyślenia, Aniu
OdpowiedzUsuń:***
:***
UsuńTego się, kurcze, chyba nie da wymyślić ...
OdpowiedzUsuńTak dogłębnie i ogólnie pewnie nie.
UsuńAle myślę choćby o tym, że posprzątam w szafach, pouczę się angielskiego itd., a w efekcie mówię sobie: dobra, ale najpierw jeszcze popracuję. Jakby to było najprostsze i odsuwało wszystko inne.
Kochasz swoja pracę i dobrze że w niej ci dobrze
OdpowiedzUsuńTo też życie
A nie mam poczucia że zapominasz o codzienności,. Np o dzieciach swoich pamietasz doskonale
Tak, o dzieciach pamiętam. I w codzienności poruszam się w miarę sprawnie.
UsuńAle mimo wszystko mam czasem odczucie, że coś w swoim życiu przegapiam. Może z czymś się nie mogę zmierzyć.
To trudne do wyjaśnienia...
to chyba mamy w genach
Usuńludzkosc jest napedzana samoniezadowoleniem
Ta, to możliwe...
UsuńAle jako gospodyni domowa jestem naprawdę kiepska i od lat nie udaje mi się tego zmienić...
Ciężki dzisiaj wkładać praće w inne rozdziały, niż praca, która zabiera nam dużo czasu.
OdpowiedzUsuńDziel się z nami efektami tego postanowienia .
Miłej niedzieli.
Gobelin - bardzo ładny, pięknie utkany- chciałabym taki mieć.
Też chcę go mieć. Mam nadzieję, że Młodsza zgodzi się, abym go powiesiła u mnie w pokoju :)
Usuń