piątek, 24 stycznia 2014

Myślę o...

Myślę o obcości. Co nią jest.

A co nią nie jest?

Właściwie tylko skóra, naskórek raczej.
I zakończenia włókien nerwowych, i to chyba wszystko.

25 komentarzy:

  1. Ja jakoś o wyalienowaniu pomyślałam......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jakoś wszystko, co pod skórą, to obcość. Szkielet nasz jest nasz, a jednak jego wyobrażenie jakoś budzi grozę - to normalna reakcja. I inne procesy w nas, co dzieją się sobie.
      To oczywiście pewna hiperbola, bo chodzi też o to, co w naszej podświadomości i półświadomości.

      Usuń
    2. To fakt,czasami jak mi podświadomość podpowiada co mogę mieć w sobie to .........może warto by było się z tą obcością zaprzyjaźnić? albo przynajmniej ją oswoić;)

      Usuń
    3. Albo chociaż zrozumieć, co ona za jedna;)

      Usuń
    4. Tylko wiesz Aniu jak to jest z rozumem,on swoje a serce swoje:)

      Usuń
    5. Serce bardzo się przydaje do rozumienia :)

      Usuń
  2. Jak bliskość przetransformuje w obcość - to dopiero historia...

    Pozdrawiam i od dawna podziwiam - Nowa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam:)
      Te historie dzieją się. W nas nawet. Choć myślę, że transformacja w naszych oczach jest tylko.

      Usuń
  3. Aniu, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.
    kisses.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja spróbowałam. Stara dobra obcość, chyba najwierniejsza. Niesie nas na ramionach z mięśni i kości, z krwi i chrząstek. Z tych molekuł naszych dzielnych. Z małych obcych wszechświatów.

      A zatoki jak?

      Usuń
    2. O, tak. To, co za granicą skóry. Więc stąd naturalność kseno-fobii, skoro tego "kseno" jest tak dużo. Oczywiście naturalność w sensie czegoś, co jest i z czym możemy (musimy?) coś zrobić; a nie w sensie czegoś, co radośnie wzmacniamy.
      Bromba

      Usuń
    3. Tak, za granicą, ale po tej naszej, wewnętrznej stronie. Myślę o obcości tego, co pod naszą skórą.... Myślę, że ksenofobia bierze się z przeniesienia. Aby wytrzymać z obcością (własną, w sobie), dokonujemy eksterioryzacji swoistej. To Obcość wy-parta.
      Łatwiejsza w sumie niż świadomość, że obcy to "ja".

      Usuń
    4. jestem małym zranionym nosorożcem ;) x

      Usuń
    5. Ale w sumie będzie lepiej?

      Usuń
    6. już chyba czuję nawet różniecę, wiesz? w praniu się okazało, że było bardzo źle i bezwarunkowo trzeba było tę operację wykonać. uff.

      Usuń
    7. To dobrze, to znaczy, że będzie całkiem dobrze.
      Buziak :*

      Usuń
  4. A to znasz?

    Co innego cebula.
    Ona nie ma wnętrzności.
    Jest sobą na wskroś cebula
    do stopnia cebuliczności.
    Cebulasta na zewnątrz,
    cebulowa do rdzenia,
    mogłaby wejrzeć w siebie
    cebula bez przerażenia.

    W nas obczyzna i dzikość
    ledwie skórą przykryta,
    inferno w nas interny,
    anatomia gwałtowna,
    a w cebuli cebula,
    nie pokrętne jelita.
    Ona wielekroć naga,
    do głębi itympodobna.

    Byt niesprzeczny cebula,
    udany cebula twór.
    W jednej po prostu druga,
    w większej mniejsza zawarta,
    a w następnej kolejna,
    czyli trzecia i czwarta.
    Dośrodkowa fuga.
    Echo złożone w chór.

    Cebula, to ja rozumiem:
    najnadobniejszy brzuch świata.
    Sam się aureolami
    na własną chwałę oplata.
    W nas - tłuszcze, nerwy, żyły,
    śluzy i sekretności.
    I jest nam odmówiony
    idiotyzm doskonałości.

    To Wisława, oczywiście. Myślałam jak Ty dzisiaj.
    Trafne, prawda?

    I jest nam odmówiony
    idiotyzm doskonałości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za taki dłuuugi komentarz, ale ten wiersz pasuje to jak ulał!
      :)
      No i ma być: To Wisława, oczywiście. Myślała jak Ty dzisiaj.

      Usuń
    2. Och, super, że przypomniałaś mi ten wiersz. Uprawomocnił mi moje odczucia:)
      I wiesz - czuję, że dobrze mnie zrozumiałaś. A czucie się zrozumianym, jest bardzo cenne.

      Usuń
  5. Przeraża mnie, że to co mi się we mnie wydaje najbardziej obce, jest czasami najprawdziwsze.
    Trudno się do siebie nieznanej przyzwyczaić

    OdpowiedzUsuń