poniedziałek, 13 stycznia 2014

Pokochać

Najbardziej zawsze drażnił mnie we mnie głód
oraz zachłanność
na akceptację,
na pokochanie mnie.
Że jak mi zależy, to do utraty tchu.
Że moje serce jest jak pies.

Odwracam się teraz do siebie.
By pokochać mój głód
i zachłanność

niezachłannie.


46 komentarzy:

  1. skąd ja to znam? jeśli się angażuję, to całą sobą. dlatego boli, gdy komuś nie zależy równie mocno, jak mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w sumie nie jest zła cecha...
      To jeszcze zależy od wielu okoliczności.

      Usuń
    2. samo zaangażowanie się nie jest zapewne złą cechą, gorzej już jeśli tego samego wymaga się od drugiej strony.
      byłam kiedyś w fajnym związku, który zepsułam przez wygórowane oczekiwania. i mimo że ten ktoś zapewniał, że daje mi wszystko, co może, dla mnie było za mało. bo nie było tak mocno, jak z mojej strony. nie czułam się księżniczką, a wtedy miałam akurat taką potrzebę

      Usuń
    3. Widać nie mogliście inaczej. Oboje.

      Usuń
  2. ten głód można oszukac tylko na chwilę....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie na ogół tak. Choć pokładam nadzieję w tym, co czuję ostatnio: w chęci pokochania dziecka, które jest we mnie, i któremu gdzieś, czegoś, kiedyś zabrakło.

      Usuń
  3. a mnie moj "przesadyzm". Ale gdyby te cechy z nas wyciac to co by z nas zostalo? Czy nie bylby to juz ktos inny, obcy?

    A piosenke lubie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lola słusznie prawisz :)

      Usuń
    2. Tak, masz rację, tego chyba nie wolno wyciąć.
      Ale ja miałam w sobie dużo pogardy dla tej mojej cechy. Za to, że ciągle chciałabym szukać potwierdzenie w oczach innych ludzi, że się narzucam, właśnie jak pies, co chce być pogłaskany. Najlepiej pasowało mi określenie "żałosna".
      Teraz poczułam, że to wszystko w sobie ja sama mogę zaakceptować. Mogę uznać, że nie tylko da się z tym żyć, ale można to pokochać. To proces który własnie trwa.
      Ostatnio powiedziałam słowo "żałosna" i zobaczyłam, że nie pasuje.
      To bardzo ważne doświadczenie.

      Usuń
    3. "żałosna" zdecydowanie nie pasuje do Ani M. :)

      ale to co ty nazywasz narzucaniem sie, moze byc tez byciem otwartym, poszukujacym. Kto nie szuka nie znajdzie. Jednym sie narzucasz, ale inni ciesza sie, ze moga Cie poznac blizej, ze sie przed nimi otwierasz.

      Usuń
    4. Możliwe, że tak jest. Czasem po prostu tak lękowo reagowałam, myśląc, że tym razem przesadziłam czy zachowałam się jakoś, czy coś powiedziałam nie tak. A w rzeczywistości inni ludzie wcale tak tego nie odbierali albo wcale nie zwrócili uwagi.
      Skądinąd jednak wiem, że zdarzało mi się, że w relacji z kimś bywałam momentami trudna. Choć jednocześnie byłam wówczas przyjmowana "z dobrodziejstwem inwentarza", za co jestem wdzięczna.

      Usuń
  4. piosenki nie lubię, ale Ciebie bardzo. mam nadzieję, że to wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ten głód wyziera u Ciebie z wielu notek
    ale może taki nazwany, opisany, dookreślony troszkę straci na mocy?
    w każdym razie życzę nasycenia go ;)
    aż do sytości!!!
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę bałam się pisać, czułam niepokój. czy mogę wpuszczać ludzi aż tak blisko. Wręcz w szczelinę między mną a mną.
      Ale przecież zawsze byłam i jestem szczera.
      I nie piszę nic, czego musiałabym się wstydzić.
      A nazwane, opisane, rzeczywiście czasem wydaje się mniejsze.

      Usuń
  6. chyba każdy akceptacji oczekuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak.
      Piszę o swoim odczuwaniu tego, o problemie, jaki z tym mam...

      Usuń
  7. Viki ma rację ten głód wyziera z wielu twoich notatek ,wygląda to trochę tak jakbyś nie ceniła siebie i szukała akceptacji w każdym napotkanym człowieku ,a przecież to że nie wszyscy nas lubią nie oznacza ,że to z nami jest coś nie tak . Poza tym czytając cię codziennie trochę się temu dziwie , bo masz tyle talentów ,że warto trochę zostawić dla innych ;) nie można mieć przecież wszystkiego :)

    Nie poznałam cię w tej czapeczce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe, bo ja wcale tego nie zauwazylam. Tzn, Ania czasami o tym pisze, ale gdyby nie pisala to ja bym tego miedzy wierszami nie wyczula.

      Widze Cie Aniu jako silna osobowosc, osobe niezwykle orginalna i odwaznie mowiaca i pokazujaca co mysli, widzi i czuje. Nie widze akceptacji za wszelka cene ani desperacji w akceptacji. :)

      Usuń
    2. Ten blog, choć szczery, nie opisuje całego mojego życia, wszystkich problemów. W moim życiu jest dużo dobrych rzeczy i na ogół umiem cieszyć się rzeczywistością wokół mnie. Ale mam, czuję w sobie pewien brak, z którego powodu trudno mi uwierzyć, że jestem coś warta. Czasem to jest bardziej dotkliwe, czasem przedostaje się do notek.
      Ostatnio czuję, że mogę coś z tym zrobić.
      To bardzo dla mnie ważne i dlatego o tym piszę.

      Usuń
    3. Ja też tak kiedyś miałam. Ponieważ odbiegam od steoretypów i nie mieszczę się w szufladce w której chcieli by mnie umieścić niektórzy ludzie ,a oczywiście mnie także zależy na akceptacji , a ponieważ już teraz podoba mi się to kim jestem , szukam kompromisu ,chodzi mi o to żeby nie zabubić siebie . No cóż trochę to zawile napisałam . Pisanie niestety nie jest moją dobrą stroną ,lepiej mi wychodzi gadanie :)

      Na tym zdjęciu trochę widać ,że jesteś pod dobrą datą ;)

      Usuń
    4. Dobrze jest umieć szukać kompromisu i znać jego granice, tak myślę...

      Usuń
  8. Aniu, jak człowiek chce być akceptowany przez wszystkich, to traci swoją osobowość.
    Lepiej uświadomić sobie, komu się chce podobać, przez kogo się chce być kochanym, wtedy można nie zwariować, a i cel jest bardziej osiągalny.
    Jeśli będę się chciala podobać zarówno lewicy, jak i prawicy to z pewnością dostanę nerwicy
    Poza tym nie każdy jest zdolny do miłości, bo nie każdy ją ma. To jest uczucie nie z tego świata.

    "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca i jak cymbał brzmiący..." Na pewno znasz list do Koryntan. Można czasem całe życie czekać na czyjąś miłość i się nie doczekać, bo z pustego i Salomon nie naleje.
    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jestem pewna, czy Ania miała na myśli chęć bycia akceptowaną przez wszystkich bez wyjątku ;)

      Usuń
    2. Ja też, stąd druga część mojej wypowiedzi.
      Bo człowiek czasem wali głową w mur.
      Ale życzę Ani dobrze, więc piszę, co mi przyjdzie na myśl, bez cenzury.
      I.

      Usuń
    3. schroni, kochana, ja jestem niemal tego pewna, że nie to
      :***

      Usuń
    4. Rzeczywiście, nie o to chodzi.

      Usuń
    5. jakie ładne zdjęcie!
      hello, viki, siostro! xxx

      Usuń
    6. (w sensie zdjęcie profilowe w czapce)

      Usuń
    7. Wczoraj upiłam się winem i tak mi się cyknęło:)

      Usuń
    8. Aneczko, ładnie wyglądasz na cyku ;PPP

      Usuń
  9. Twoje serce jest jak pies: daj mu jeść. Natychmiast daj mu jeść. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to robię.
      Bo tylko ja sama mogę to naprawdę zrobić.
      :*

      Usuń
  10. dopiero teraz zajrzałam do Ciebie.. szkoda, że nie parę godzin wcześniej..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam. Cudnie było :)
      I pożarłam ci wszystkie ciasteczka. Były przepyszne!!!

      Usuń
    2. oj tam oj tam ;)
      cudny to był Lolek, co nie?
      czuję potrzebę porozmawiania z Tobą o tych ważnych sprawach, które się dzieją między Tobą a Nią, między mną a Nią.. i o paru jeszcze sprawach.

      Usuń
    3. Lolek - boski, Lunie nic nie ujmując:)
      Ale te ciasteczka.... Powinnam być od nich z daleka, jeśli chcę schudnąć.
      A pogadać możemy zawsze.
      :*

      Usuń
  11. A ja na Ciebie czekam. Znowu zaśniemy razem na kanapie...
    Czyż to nie kusząca perspektywa? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Temat mi bardzo bliski!
    Ściskam;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odściskuję serdecznie.
      Czytałam komentarze u Rybeńki, i jeden z Twoich komentarzy taką mi właśnie nasunął myśl, że może czujesz podobnie.

      Usuń
  13. odwróciłam się też do siebie i ...
    stwierdzam, że mam tak samo
    choć napisać o tym tak pięknie nie umiem :*
    ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  14. Aniu,twój wpis dał mi wiele do myślenia.....a właściwie do przemyśleń.....mądrze piszesz o tej akceptacji..
    cmoki

    OdpowiedzUsuń