poniedziałek, 3 lutego 2014

Wygłaskać

Słońce uśmiechnęło mnie dziś, gdy tylko wyszłam z psem.
Rozciągnęły mi się usta niemalże poza uszy.

Magda napisała mi, że nazwałaby psa Bełkot.

To słowo łasi się do mnie, a ja
chciałabym wygłaskać je, wyczulić,
zdjąć z niego odium.

Bo ono opowiada o wysiłku mowy, o pierwotnym dramacie zmagania z niewypowiedzianym.
Bełkot nigdy nie jest bez sensu - nikt nie bełkocze dla samego bełkotania.
To pragnienie, to tęsknota za jasnością w zderzeniu z oporem materii, także materii ciała.

Bełkot to znak granicy.
Między naszym a obcym. Jako język obcych, których nie rozumiemy.
Między naszym a naszym. Gdy błysk jasnej myśli próbujemy przełożyć na ograniczony zestaw głosek.

Bełkot to pokonanie wstydu i zgoda na siebie.
Na nieprzenikalność.

30 komentarzy:

  1. chciałabym mieć "Bełkot" na drugie imię
    - wtedy czułabym się bardziej tożsama z samą sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny wpis!
    Bełkot otaczał mnie i Pawła od lat. Bełkot sparaliżowanych ciał i umysłów z innej galaktyki.
    Zawsze był cenny, bo wychodził na zewnątrz. Nie ukrywał się. Czasami był próbą kontaktu. Czasami tworzyła się z niego rozmowa, z której wynikało, że nie mamy szans się zrozumieć, ale jesteśmy w tym nierozumieniu, przez chwilę razem.
    Widziałam też wiele bełkotliwych obrazów - tak jak napisałaś - zmagań z niewypowiedzianym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniał mi się fragment piosenki Republiki "Obcy astronom":
      więc gdy podglądam cię,
      me serce myli sejsmografy,
      lecz nie potrafię przejść,
      po drodze mlecznej. Nie potrafię.
      Zawsze, gdy tego słucham, przenika mnie dreszcz. Jak byłam całkiem młoda, myślałam o latach świetlnych. Potem już wiedziałam, że Droga Mleczna może rozciągać się we wnętrzu jednego domu, a nawet w łóżku.

      Usuń
  3. Jakże trafna interpretacja tego "zapoznanego" słowa. Niewielu na coś takiego byłoby stać - zgodę na siebie i pokonanie wstydu. Zgodę na "nieprzenikalność".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jeszcze taniec jest forma takiej zgody - choć raczej nie klasyczny z jego ścisłymi regułami, lecz współczesny teatr tańca.

      Usuń
  4. Wpis rzeczywiście przepiękny, oswajający Twój bełkot, ale pozwolę sobie, Aniu , nie zgodzić się z Tobą tak do końca, bo o ile TEN bełkot mówi pewnej nieprzenikalności naszych jasnych sprecyzowanych myśli, niezbyt czytelnie ubranych w literki, to spotykam się często z zupełnie innym bełkotem, takim wydalanym z ust z pełną premedytacją, by jak najdokładniej zmącić jasność odbioru, celem wyprowadzenia w pole słuchacza.

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo bełkot bełkotowi nierówny. ;)

      Usuń
    2. zgadzam się z Viki :)

      Usuń
    3. Nie, nie, tamto, to nie bełkot, lecz zwykła demagogia. Zauważ, że ten, kto ją produkuje, ma pełną jasność celu, jaki chce osiągnąć, i często go osiąga. To rodzaj świadomie używanej umiejętności. Demagogiczna mowa to narzędzie, a bełkot nigdy nim nie jest, bełkot jest bezbronny. Nie można go też ocenić przez wartościowanie w kategoriach dobra i zła, a demagogię można.

      Usuń
    4. Aniu, a co powiesz o klasyku " jestem za , a nawet przeciw"? I nie chodzi mi o to, kto to powiedział, ale własnie o takie bełkotanie, mówienie dla mówienia, dla robienia wrażenia, pozbawione większego sensu.

      Usuń
    5. No to już zależy od przyjętej definicji. Ja założyłam, w moim rozumieniu, że bełkot nigdy nie jest dla samego bełkotania. To mówienie, które chce się udać, ale nie daje rady. Mówienie dla mówienia to dla mnie..... mówienie dla mówienia, po prostu. A nie bełkot. A takie dla robienia wrażenie jest tym bardziej odległe od bełkotu, chyba najbardziej odległe, jak tylko można. W bełkocie jest prostota i szczerość.
      I mówię tu tylko trochę o moim pisaniu, głównie jednak o zjawisku szerszym. O komunikacji nieudanej bądź w sensie potocznym nieudanej. O konkrecie i symbolu jednocześnie.

      Usuń
  5. Hmm, a dla mnie belkot to taki wyraz wiercacy jak wiertlo. Tak czasami mam, ze niektore nazwiska pachna jak rogalik, a ten jakos tak wierci i nie moge go poglaskac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie ma co się zmuszać. Nie głaszcz go :)

      Usuń
    2. moze to jest taki maly warczacy ratlerek. :)

      Usuń
    3. To może mieć ostre ząbki :)
      Jak Nola...

      Usuń
  6. Bełkot to bardzo przykre słowo, ale jednocześnie tragiczne, gdyż wyraża niespełnioną wolę porozumienia.
    Myślę, że ta pani nie dała rady Cię zranić, gdyż nie trafiła w czuły punkt, tylko obok - zadziałałaś jak bramkarz, który złapał piłkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nie zdołała mnie zranić (zresztą chyba nawet nie chciała, przynajmniej tak mi się wydaje). Myślę też, że coś mi to doświadczenie dało.

      Usuń
  7. Najważniejsze aby bełkot dało się zrozumieć,nawet wtedy kiedy jest pisany w sposób niezrozumiały;:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Solidny bełkot trudny jest :)

      Usuń
    2. i to jest sztuka,którą Ty posiadasz i potrafisz ja przekazać:*

      Usuń
  8. Bełkot to tragedia nieubranej w słowa myśli.
    Brak mi słów zachwytu, jak to napisałaś.
    Aż sobie zabełkoczę:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak czy siak z bełkotem mi nie po drodze. Powiesz mi jak zacznę bełkotać? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurka, ale ten twój bełkot, to takie "niebełkot" "P

    OdpowiedzUsuń
  11. bełkot mi się skleił w mózgu z Blekotą z Arabelli. chyba nic już z tym nie zrobię ;)

    OdpowiedzUsuń