wtorek, 18 marca 2014

bio art

Bio art był tematem moich kolejnych zajęć z "Wybranych zagadnień współczesnej kultury i sztuki".
Skąd się wziął?
Jak to zwykle jest ze sztuką, wziął się z nowych możliwości i nowych idei.
Z tego na przykład, że poznaliśmy działanie genów i że rozwinęły się technologie, które potrafią w to ingerować.
Ale także z obaw z nimi związanych
oraz z nadziei.
Ważną rolę odegrała też filozofia posthumanistyczna, która mnie akurat fascynuje i jest mi - w niektórych aspektach - bliska.
Na przykład w tym, że rezygnuje z postrzegania człowieka jako pana stworzenia.
Że widzi naturę jako jedność i że na poziomie molekularnym człowiek jest tylko cząstką procesu natury. W naszych komórkach jesteśmy zwierzęciem i rośliną, a nawet bakterią. (Wszak mając w sobie około dwóch kilogramów bakterii, nie odejmujemy ich sobie od wagi:).
Nasza tożsamość, podmiotowość - to kategorie zbytnio absolutyzowane, choć przecież nie zawsze tak było. Koncentracja na "człowieczeństwie" to tylko około 3 tysiące lat w długiej historii gatunku. To nadeszło i może minąć. Być może dzięki uniezależnieniu się sztucznej inteligencji, a może z innych powodów. I co w tym złego?
A może raczej - co w tym innego?

Zawsze patrzymy z wewnątrz systemu - powiedział mi ktoś bardzo mądry. - Kwestie posthumanistyczne też widzimy tylko jako ludzie, przez nasz, ludzki system nerwowy. Wszystko, co postrzegamy, rozgrywa się w nas.
Wiem.
Ale moment, w którym to sobie uświadamiamy, moment, w którym zaczyna nas to uwierać, to chwila, kiedy budzi się tęsknota za rozbiciem niewidzialnej bańki.

Na koniec jeden mały projekt.
The Semi-Living Worry Dolls, artystów grupy TC&A (Tissue Culture & Art)


Laleczki inspirowane w kształcie gwatemalskimi lalkami, którym wyznaje się niepokoje i zmartwienia, powstały na polimerowym szkielecie z mysich komórek z laboratorium. Czarne ozdoby to nić chirurgiczna.
Są eksponowane w bioreaktorach, gdzie mają zapewnione odżywki i specjalną mikrograwitację.
Do projektu należy też forum internetowe, na którym można, wzorem gwatemalskich dzieci, wyrazić swój niepokój.
Co nas niepokoi?
Pytanie naszych czasów: czym jest życie?
Kim jestem?
I dlaczego?

13 komentarzy:

  1. nie wiem, ale te laleczki nie budza mojego poczucie zaufania na tyle, abym miala wyrazac im moj niepokoj. Bardziej budza moj niepokoj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza w kontekście wiedzy o ich składzie:-))).

      Usuń
    2. W pewnym sensie na to są obliczone:)
      Bo takiego semi-życia jest mnóstwo w różnych laboratoriach - chodzi o kultury tkankowe, również ludzkie. Słynna linia HeLa, czyli tkanka namnożona z fragmentu zmarłej kilkadziesiąt lat temu Henrietty Lacks, jedna z najbardziej żywotnych... jest jej już na świecie kilka ton, jeśli nie więcej. Do jakiego stopnia to nadal Henrietta? A skoro żyje bez jej tożsamości, to cała Henrietta była Henriettą? Gdzie kończymy się My, a gdzie zaczyna się życie jako Życie, zoe. To są te niepokoje, pytania.
      Lubię pytania:)

      Usuń
    3. mysle, ze dla mnie Henrietta skonczyla sie tam gdzie jej oddech. Gdy patrze na skorzana torebke nie widze juz w niej sympatycznej swinki. Podobnie z ta tkanka po niej.

      Usuń
  2. Warto czasem tak "wyjść z siebie i stanąć obok", po to chociaż, aby z dystansu ocenić swoje dążenia. Tym niemniej jako gatunek w praktyce jesteśmy skazani na "ludzki" punkt odniesienia. W trosce o owego gatunku przetrwanie:-). Oczywiście w mądry sposób, bo gdy innych gatunków braknie to nasze przetrwanie też stanie pod znakiem zapytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ogół wychodzenie z siebie i stawanie obok jest mało popularne - przynajmniej nie na tyle, by zagrozić przetrwaniu gatunku...
      Ale można popatrzeć tak: przetrwanie gatunku jest przereklamowane. Tyle ich ginie codziennie, czemu mamy być wyjątkiem?
      Oczywiście pytanie troszkę prowokacyjne ;)

      Usuń
    2. Wiem, wiem; nader często zdarza mi się myśleć podobnie:-).

      Usuń
  3. och, chciałoby się usiąść przy winie i tak dyskutować, całą noc, jak dawniej...jak kiedyś, gdy nikt się tak nie spieszył...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to byłoby piękne.
      Ale wiesz - ja właściwie za bardzo się nie śpieszę :)))

      Usuń
  4. Wiesz Aniu ,ciekawe te pytania , szczególnie te o Henriettę mnie zaintrygowalo . Czy ona wie że istnieje , czy na pewno istnieje i po co jej takie istnienie . Dla mnie istotą mojego istnienie jest mój umysł i świadomość .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie takie długie istnienie ma przez przypadek, bo jej tkanki okazały się niezwykle żywotne. wiele laboratoriów na świecie je ma. Henrietta rozlała się po świecie, rozrosła.

      W sumie z tą świadomością to rozsądny wybór:)))

      Usuń
  5. gdyby Pessoa nie napisal Ksiegi Niepokoju, to ja bylabym jej autorem.
    gdyz niepokoj to esencja mojego zycia - niekoniecznie pozadana, haha. az nawet biore na to tabletki. taki moj watpliwy urok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tabletki to czasem dobra rzecz:)
      A z niepokoju powstało wiele wynalazków. Choć niektórzy twierdzą, ze z lenistwa ;)

      Usuń