niedziela, 3 sierpnia 2014

O bałaganie w domu nie wpomnę

Dopiero na spacerze z Lu, z aparatem w ręku, zauważyłam, że gdy plasterek pomidora spadł mi na jasne spodnie, nie pozostało to bez konsekwencji. Bo cóż tam plamy na kolanach, te od klęczenia w trawie... I rozpadające się klapki. I włosy w gumce, więc byle jak zgarnięte.
Usiadłam na pokrywie od studzienki, bo co tam.
I widok miałam o taki.


10 komentarzy:

  1. I tego się trzymaj. Twoje widoki są najważniejsze. A widok na klapki i poplamione spodnie mają inni. Ich problem:))).

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech się wstydzi, ten co widzi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Była w półcieniu, więc zaledwie przyjemnie ciepła :)

      Usuń
  4. Ale o ci chodzi?
    Kto to widzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomarańczowoczerwona plama na udach źle wyglądała ;)
      No i w ostatnich dniach jakoś zaniedbałam siebie, mieszkanie.
      Myślenie tunelowe.
      Zaczęłam to widzieć, to już coś...

      Usuń
  5. oj tam, oj tam. jak komu przeszkadza, niech nie patrzy. Do sprzątania i innych przyziemnych czynności też potrzebne jest natchnienie :)

    OdpowiedzUsuń