niedziela, 12 października 2014

Synestetyczny bonus

Byłam u rodziców na Mazurach.
Wczoraj pojechaliśmy, dzisiaj już z powrotem w Warszawie.
Szkoda, że tak krótko - chciałabym pojechać jeszcze raz w tym roku, może w listopadzie...
Ale i tak było dobrze.
A jako dodatkowy bonus - kolory.
Najlepsze w drodze przez lasy między Myszyńcem a Mrągowem. Wąska szosa przez gęsty las - to było jak przejście przez puszysty wąwóz o szalonych barwach. Czułam się prawie tak, jakby miękkie gałęzie głaskały mnie po ramionach. Dotyk, smak, zapach koloru.
Nawet nie pomyślałam wtedy, żeby wyjąć aparat.

Dopiero następnego dnia...:)

14 komentarzy:

  1. Tak widoki teraz sa szalone w barwach, szkoda,ze nie ma fotek ale przeciez byl nastepny dzien...czyli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, następnego dnia robiłam zdjęcia, głównie w ogrodzie :)

      Usuń
  2. U mnie też tak pięknie, że dech zapiera. Sumaki i winobluszcz zwłaszcza dają niesamowity spektakl.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sumaki to moi bohaterowie! Wszystkie kolory świata. Bajka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolory tak, choć ogólnie nie przepadam za sumakami...
      Ale najpiękniejsze były leśne drzewa :)

      Usuń
  4. Lubię październik.Tak jak nie lubię nerwowego września,tak lubię spokój października.

    OdpowiedzUsuń
  5. zbierałaś kolory na zimę tylko dla siebie... widocznie tego potrzebowałaś :) :******

    OdpowiedzUsuń
  6. oczywiście, że przeczytałam "syntetyczny"... a jeśli sprawdzisz ile odwiedzających Cię osób wpisało w wyszukiwarkę słowo synestetyczny, celem sprawdzenia, z czym się to je, to pewnie będę jedyna :) ale już wiem :) Poza tym, tak pięknie opisałaś, że właściwie zdjęcie niepotrzebne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W liceum coś tam wspominano, z racji młodopolskich poetów. Oni przyznawali się do synestezji.
      W sobotę miałam wrażenie, ze jeden zmysł nie przerobi takiego bogactwa barw :)

      Usuń
    2. chyba nie uważałam na lekcji ;))
      ale dzięki Tobie nadrobiłam!

      Usuń