Najpierw rzucam się na pracę, fascynująca, o widowiskach religijnych w Anglii. Trochę jestem opóźniona, ale niewiele. Boli mnie bark, ramię, ręka.
Potem oglądam odcinek serialu - wieki tego nie robiłam.
Wiem i nie wiem po co. Po złudzenie, po próbę ciepła, próbę...
Prawa noga drętwieje tylko trochę. Podkładam coś pod stopę.
W lepszą wizję mnie wciąż wierzę. Mocniejszą, choć w słabości. Ze wszystkim dam radę.
Kotka wymiotuje. Dam radę.
Idę na USG jamy brzusznej, prędzej czy później czeka mnie operacja, kamienie w pęcherzyku żółciowym nie chcą zniknąć.
Bariera nieprzekraczalna - doktor rozumie, miał operowaną nogę, też nie pozwolił się uśpić, choć go namawiano. Teraz by się zgodził, bo były komplikacje.
Ale u mnie nie ma rady, musi być narkoza.
Albo nic nie zrobię.
Sprzątam kuchnię
Kładę się, dłonie na czole. Zasnąć zawsze można.
Jestem sama.
Może jestem jak lód.
Zdrowia Aniu i siły :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńNie masz pojęcia, jakie to jest mi bliskie. Konieczność i nieuchronność, jednocześnie ten irracjonalny strach. Choć może i wcale nie tak irracjonalny...
OdpowiedzUsuńPraca daje wytchnienie. Jeśli jest fascynująca.
Tak, praca.
UsuńLęk przed narkozą ma u mnie rozmiar fobii.
To tak, jak u mnie. Choć ostatnio pęcherzyk żółciowy tak mi doskwiera, że zaczynam poważnie myśleć o operacji. Już raz się "spod noża" wywinęłam - akurat zaczął się strajk lekarzy:).
UsuńJa miałam raz zapalenie i zaplanowaną operację po wyleczeniu, ale nie poszłam.
UsuńSzkoda, że nie można w tym przypadku zastosować znieczulenia zewnątrzoponowego...
Mogę Cię przytulić Aniu?
OdpowiedzUsuń:***
Nie wiem. Nie wiem, czy da się mnie przytulić.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAniu, nie jesteś jak lód, na pewno. Dyskopatia przykra sprawa, ale powszechna, może rehabilitacja?
OdpowiedzUsuńPrzeszkoda ta nie jest na ogół całkowicie nieprzekraczalna.
I nie jesteś całkiem sama, choćby ze względu na myślącą o Tobie rodzinę i innych ludzi. Nie bardziej niż wszyscy, w każdym razie.
W każdym zdaniu Ci się sprzeciwiam ;)
Tak, masz rację, ale to, co czuję...
UsuńNie tylko przez wzgląd na zdrowie. Bardziej chodzi o pewną nieprzekraczalność, o rozmiar pustki. O niezgodę na siebie.
Myślę, że praca nad książką jest trochę samotnicza ze swej natury i takie wrażenia może pogłębiać.
UsuńJa, w każdym razie, myślę. Być może kontakt z fajnym chirurgiem zrekompensowałby konieczność spotkania się z anestezjologiem?
Wybacz brak głębi.
To jest myśl ;)
UsuńWe wszystkim co czujesz, czego się boisz, co boli, jesteś sama. Jak wszyscy.
OdpowiedzUsuńZanurzona w sobie, ale na pewno nie zamarznięta.
Ściskam!
Ciągle mam złudzenia, że tę samotność można przełamać. Że gdzieś w środku siebie możliwe jest to szarpnięcie, które coś zmienia. Taki "dar z niczego", jak u Duvignauda, pamiętasz...
UsuńMoże każde Prawdziwe wyjście z siebie do innych, jest "darem z niczego"?
UsuńA może to uczucie, że jest się takim jak wszyscy, przełamuje samotność?
Nic nie wiem o tym szarpnięciu. Chciałabym.
Wydaje mi się, że ja coś o nim wiem. Ale może mi się tylko wydaje. Czy mozliwe jest to Prawdziwe wyjście? Chciałabym.
UsuńA mi się wydaje, że już prawie wiesz, czym wypełnić tę pustkę...
OdpowiedzUsuńGratuluję jasnowidzenia...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńto znaczy nie chcesz narkozy? czy chcesz? ja mialam niedawno - polecam, nic nie boli :)
OdpowiedzUsuńpotrzymac Cie za lapke?
(pisze z pracy, co pewnie widac)
Nie chcę narkozy. Nie chodzi o ból.
Usuńwiem, Aniu. zartowalam.
UsuńWidzisz - słabo dziś kontaktuję :)
UsuńAniu. Ja trzy razy byłam pod narkozą.Zamkniesz oczy i je otworzysz, pomiędzy nie będzie nic. Pośpisz trochę i dojdziesz do siebie. Przerobiłam na własnej skórze. Bardziej bałam się jak rodzice mieli operacje -tata kręgosłup, mama przepuklina. Chętnie położyłabym się zamiast nich, bo wtedy chodziłoby tylko o mnie a nie aż o nich. Pozdrawiam serdecznie- też Ania:)
OdpowiedzUsuńPs: Nie wyzywaj:)
Ale ja boję się właśnie utraty świadomości... Właśnie tego, że tak jest. Chcę wiedzieć, co się dzieje....
UsuńWitam serdecznie u mnie :)
Kochana jeśli wieczorem podadzą Ci taką malutką niebieską tabletkę to łykaj bez zastanowienia. Rozluźnisz się i zaśniesz snem spokojnym i kolorowym. Jak mnie przewozili na salę operacyjną i mój Doktorek spytał "I jak się Pani czuje?" odpowiedziałam "Czuję, że zaraz pójdę spać dalej". Taki lajcik. Powiem Ci Aniu, że ja się przestałam denerwować, jak weszłam na oddział i drzwi się za mną zamknęły. Wiedziałam, że trzeba, że operacja jest po coś i jakoś mi wszystko zwisło. Dużo dało mi to, że mój Doktorek powiedział, że cały czas przy mnie będzie i nie pozwoli mi zrobić krzywdy- głaskał mnie przy tym po głowie, chociaż nie musiał. Powiem Ci, że nawet gdyby jarał fajki i strzepywał popiół w mój środeczek, to bym się zgodziła ufając mu bezgranicznie. Masz tam kogoś, komu ufasz?
UsuńJeśli już to na pewno wezmę tableteczkę. Miałam operowaną rękę i wtedy właśnie taką dostałam. No, ale nie miałam narkozy, tylko znieczulenie w splot barkowy, więc bezproblemowo...
UsuńAniu, współczesne środki są bezpieczne. Ale rozumiem, że nie w tym rzecz...
OdpowiedzUsuńAno nie całkiem w tym...
UsuńAniu strach ma wielkie oczy.
OdpowiedzUsuńTez mam te fobie, ale z racji pewnego planu zyciowego poszlo gladko!
I u Ciebie tak bedzie.
a zewnatrzoponowe tylko da zludzenie kontroli nad swiadomoscia bo nad cialem nie bedzie i tak!
❤️❤️❤️❤️
Wiem, ale...
Usuńlepiej zasnąć a potem się obudzić ...
OdpowiedzUsuńbędziesz miała piękne sny artystyczna duszo :)
zdrowiej :*******
Nie ma w narkozie żadnych snów i.... w tym problem:)
Usuńprzeprawszam ale sa!
UsuńHmmm... :)
UsuńAniu, ja cie za ta chec bycia swiadoma podziwiam. Zawsze wolalam schowac glowe pod poduszke i udawac, ze to sie nie dzieje.
OdpowiedzUsuńU mnie to taka konieczność pewnie... Czasem dobrze jest umieć oddać kontrolę.
UsuńJak ja Cię rozumiem! Jednak przeszłam to, dwa razy. Aniu, życzę Ci dużo siły:*
OdpowiedzUsuńNie jesteś jak lód.
Mam nadzieję... :*
Usuń:*****************
OdpowiedzUsuń:*
Usuńprzeszywająca dreszczem niepewność - współczuję serdecznie :*
OdpowiedzUsuńDzięki...
Usuń