czwartek, 20 listopada 2014

Jestem ekspertką

Rzeczy się zmieniają.
W niektórych jestem coraz lepsza.
Może kiedyś miałam opory i musiałam dopiero przełamać nieśmiałość.
Ale teraz jestem ekspertką.

Mogę zademonstrować: należy zajść daną osobę od tyłu. Szybkim pewnym ruchem ogarnąć lewą ręką jedną parę kończyn - w przypadku mojego męża chodzi o kończyny górne.
Środkowym palcem oraz kciukiem prawej ręki chwytamy wtedy za szczękę tak, by się rozluźniła, a przez uchylone usta wkładamy palec wskazujący, umieszczamy dość głęboko na języku pożądaną substancję, wycofujemy palec. Delikatnie głaszczemy po szyi.

Mąż co prawda przestał współpracować już przy chwytaniu za szczękę,
ale owszem, przyznał, że teraz już wie, jak podać kotu tabletkę, gdy zdarzy mi się wyjechać.


14 komentarzy:

  1. Brawo Aniu :)
    Nigdy nie miałam dość odwagi, żeby to wykonać!
    Stosowałam podstępy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eee, mąż za wcześnie się wycofał i nie załapał się na głaskanie po szyi :)
    Oj wiem jakie to trudne z kotem ... Nie jestem ekspertką.
    Wspaniałego wyjazdu zatem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale chociaż smakołyczek w nagrodę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajny kot:) Moje koty są proste w obsłudze, bo przy podawaniu tabletek się nie buntują. Chyba, że mój mąż je podaje.Wtedy się wyrwie jedna z drugą i tabletkę można z ziemi zbierać:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się tak dobrze przyjrzałam, to zobaczyłam, że Dzikulka jest do ciebie podobna, przynajmniej na profilowym zdjęciu. Nic wiec dziwnego, że jesteś od niej ekspertem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kotek czuje się lepiej?
    Rozluźnienie szczęk u męża nie jest, widocznie, odruchowe. I nie załapał się na jakąś smaczną tabletkę!

    OdpowiedzUsuń
  7. No czemu nie otwierają mi się pola odpowiedzi na komentarze?
    Ktoś wie?

    Znowu więc odpowiem tutaj:
    Schronienie - :***
    Rybeńka - jak mus, to mus :)
    Olga - Praktyka czyni mistraz
    Magda Spokostanka - no wymiękł. Nie wie, co stracił ;)
    Hana - myślisz, ze zasłużył? :)
    Mały psychopata - bo kobiety lepsze są :)
    Maksiuputkowa - Oczywiście.
    Paulina - tak ma się lepiej, wieczorami ma apetyt. A mąż rzeczywiście powinien dać na luz :)
    Lamia - kot czy mąż?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :DDDDD
      nie wiedzialam ze doswiadczenie na mezu zabrnie tak daleko

      Usuń
  8. To ja teraz też już będę wiedziała, jak podać tabletkę w razie czego. Świetna instrukcja:)

    OdpowiedzUsuń
  9. zazdroszczę.
    u nas to wygląda tak, że pół dnia biegamy za Józią i wyczyniamy dziwne sztuki (na przykład formowanie Józi w mumię za pomocą starych ręczników), zbieramy tabletki z siebie lub podłogi, ponownie usiłujemy je wtłoczyć we właściwe miejsce, do zabawy przyłącza się rozochocony pies, który podstępnie zjada tabletkę, w końcu pakujemy Józię w paczkę i transportujemy do weta :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O kurcze ja to bym się chyba nie odważył szczerze mówiąc. Oczywiście nie boję się zwierząt ale tu chodzi bardziej o tą brutalność. Wiadomo jeśli trzeba to trzeba ale jednak to nie wygląda za fajnie dlatego wolę mieć rybki w akwarium bo przynajmniej nie trzeba się zmuszać do takich eksperymentów. Podziwiam za odwagę i życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń