Aniu, tak myślę sobie, że wolę przenikać niż przemijać, ale nie potrafię pozbyć się tego dojmującego poczucia utraty, właściwego przemijaniu. Napisałaś pięknie. Zdjęcia wspaniałe:)
Pierwsze jest bardzo przyjemnym jesiennym zdjęciem zakończenia gałązki, ale przenikanie - bardzo niepokojące! Tak chyba w ogóle jest z prawdziwym przenikaniem.
może i ja kiedyś przeniknę :)
OdpowiedzUsuńPewnie każdy kiedyś...
UsuńPrzenikanie - przemijanie...
OdpowiedzUsuńCzasem pewnie tak. Ale niekiedy wydaje mi się, że przemijanie właściwie nie istnieje. Może dzięki przenikaniu?
UsuńAniu, tak myślę sobie, że wolę przenikać niż przemijać, ale nie potrafię pozbyć się tego dojmującego poczucia utraty, właściwego przemijaniu.
UsuńNapisałaś pięknie. Zdjęcia wspaniałe:)
Też wolę przenikać, bardzo wolę...
UsuńUrzeczona wpatruję się w trzecie. Znowu przyłapałaś świat magiczny na istnieniu.
OdpowiedzUsuńOn na to czekał :)
UsuńPierwsze jest bardzo przyjemnym jesiennym zdjęciem zakończenia gałązki, ale przenikanie - bardzo niepokojące! Tak chyba w ogóle jest z prawdziwym przenikaniem.
OdpowiedzUsuńJakoś - pociąga mnie ono. Jakby było ratunkiem.
Usuń