poniedziałek, 9 marca 2015

Zasłuchane

Lu obudziła mnie o piątej.
Wiedziała, że jest wcześnie i dlatego postanowiła być delikatna - najpierw po prostu usiadła.
Psią intuicją czuła, że nie bardzo można spać, gdy ktoś wpatruje ci się w twarz.

Na dworze było jeszcze ciemno, ale już ....
.... trwał koncert.
Stanęłyśmy obie na środku ulicy i głowy uniosłyśmy ku wielkiej topoli.
To był chyba kos.
Jak miałyśmy wrócić do domu, kiedy on tak śpiewał?

12 komentarzy:

  1. Za oknami mam park i ptaki już przecudnie śpiewają, a na dodatek piękna pogoda
    WIOSNA.
    Dużo słoneczka życzy Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest piękne słońce. I u mnie jak w parku, zawsze dużo śpiewu ptaków.

      Usuń
  2. Zdecydowanie nie wypadało wracać. Czy chociaż były oklaski?:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On nie zamierzał zrobić przerwy, więc nie wypadało też klaskać :)

      Usuń
  3. W moim ogrodzie też ptaki śpiewają. Mam od trzech lat parkę kosów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja myślałam, że ona Cię na siku wyciągnęła, a to o koncert chodziło!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mialam psa, Huli'ego, ktory mi towarzyszyl w Andach kiedy mieszkalam tam sama, zasypialismy razem w sypialni na polpieterku, ja w lozku, on obok na dywaniku, i zawsze, zawsze, o drugiej nad ranem wstawal i stal kolo lozka patrzac mi uporczywie w twarz, bo wiedzial ,ze nie mozna spac kiedy ktos tak patrzy..i budzilam sie, zwlekalam z wyrka i po schodkach schodzilam do ogrodu...a potem wracalam do lozka...on juz zostawal na zewnatrz, takie mial zwyczaje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, skąd one to wiedzą :) Moja Lu na szczęście na ogół lubi sobie pospać.

      Usuń