niedziela, 3 maja 2015

O drugiej stronie

Druga strona medalu bywa ciemna - dlatego właśnie jest drugą stroną. Sięgam w niej do trudnych dla mnie wspomnień, do uczuć, których nazwanie było i bywa dla mnie problemem.
Paradoksalnie wchodzę w te rzeczy dlatego, że czuję się coraz silniejsza i gotowa na to.
Kiedyś zdobyłam się na to, by przytulić i zaakceptować małą Anię M. Teraz w pewnym sensie idę krok dalej. Długo nienawidziłam siebie za uczucia i zachowania, które dla małego i nieco większego dziecka były absolutnie normalne i zwykłe, a czasem wręcz niezbędne.
To niczyja wina, po prostu tak się złożyło, a rodzice zawsze mnie wspierali i nadal są gotowi mnie wspierać.

Chcę przyglądać się z bliska dawnym uczuciom, chcę je nazywać i badać, bo one odzywają się we mnie i wpływają na to, jak myślę o sobie i jak czasem mi w życiu trudno.
To, że staję się silniejsza, wynika - też paradoksalnie - ze zgody na słabość, na niegotowość, na zanurzenie w procesie, na zmienność.
Czuję, że to jest dobre.
Nie wiem, gdzie mnie to zaprowadzi, ale nie muszę dokładnie wiedzieć.

Niedawno znajomy zapytał mnie: skoro mówisz, że życie jest piękne, to dlaczego twoje zdjęcia są takie ponure. Zdziwiłam się, bo ja tak o nich nie myślę. Również teksty z Drugiej strony nie są, w moim zamyśle nie mają być smutne ani ponure. Mają być wyzwalające, mają mieć siłę.
I dla mnie takie są.

Jak to widzicie?

6 komentarzy:

  1. Ja widzę podobnie. Lecz moje widzenie jest niepopularne. Większość postrzega rzeczy na modłę tego znajomego, wprost raczej, niż pod pomiędzy wierszami. A przecież dla mnie jesteś osobą pogodną, wrażliwa, lecz nie zgorzkniałą (jak na przykład ja, cha, cha!:)).
    Czasami koniecznie musi być ta "druga strona medalu", która usilnie domaga się wtopienia w całość. I która wciąż uparcie odwraca się rewersem. Po to, by ktoś dostrzegł, docenił, a nawet skrytykował. By nawiązać dialog, z samym sobą też.
    Dlaczego w miejscu sekretnym, choć dla dociekliwszych dostępnym. Czy to nie wszystko jedno. Otóż nie wszystko jedno. Usytuowanie ma swoją wymowę, swój własny kod.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, nie czuję się zgorzkniała i Ciebie też tak nie odbieram :)
      Dziękuję Ci za ten komentarz, dotknęłaś w nim ważnych dla mnie rzeczy :*

      Usuń
  2. Teksty z Drugiej strony nie są smutne, są prawdziwe, a na pisanie i czytanie Prawdy potrzeba siły. Ogromnej siły, za którą Cię podziwiam.
    Bo ja ciągle milczę ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrzebowałam czasu. Trochę to trwało, różne rzeczy złożyły się na to, że mogę. Ale byc może trzeba zejść jeszcze głębiej.
      Milczysz - widocznie jeszcze musisz. Ja zaczęłam od układania bajek...

      Usuń
  3. Pisałam już, że fascynujące dla mnie są Twoje próby znalezienia tego niewiadomego, powrót do odległych wspomnień, do zdarzeń, które mogą mieć znaczenie. To wcale nie jest smutne ani ponure, to próba poznania, zrozumienia...
    Trzeba na to siły, akceptacji, ale i ogromnej wrażliwości.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akceptacji jest coraz więcej we mnie, ale i złość i niechęć do siebie samej ciągle się pojawiają. paradoksalnie muszę uznać to za składnik mnie, ze zrozumieć. Nie mogę kawałka odrzucić...

      Usuń