sobota, 9 maja 2015

Trudno

Dziadek wali babkę w łeb i mówi: "jak se przypomne, żem cie bez cnoty brał....!"

Kwestię cnoty zastąpiła u nas inna sprawa:
"A mówiłem, żeby nie brać psa?!"

Lu ma już ponad osiem lat, ale trzeba o tym przypominać za każdym razem, gdy ja nie mogę z nią wyjść. A to nie zdarza się często. Nie da się już odpuścić? A może jest w tym racja, a ja tego nie rozumiem po prostu?
Ale moje chorowanie zawsze wywołuje w domu nerwowość.
To też jest trudne.
Trudno mi.

30 komentarzy:

  1. Bo to JEST trudne.
    Warto tak ważną decyzję, jak wzięcie psa podjąć nie w pojedynkę. Wtedy "nie ma bata":)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było w pojedynkę. Była "większość głosów", a mąż to przyjął. Tak to wtedy widzieliśmy.... Zresztą bardzo lubi Lu.
      A nerwowość z powodu mojego chorowania dotyczy wszystkiego, nie tylko psa.

      Usuń
    2. dotyczy przejęcia części Twoich obowiązków...:((
      ech...
      gryzę się w język ..
      dobrze, ze chociaż lubi Lu :/

      Usuń
    3. Wiesz, Viki, ja się zasadniczo kiepsko w domu sprawdzam....

      Usuń
    4. zasadniczo nie ma to większego znaczenia wświetle tego, w czym się sprawdzasz wyjątkowo świetnie ;)

      Usuń
  2. Zdrowia i spokoju Aniu :*

    OdpowiedzUsuń
  3. zdrowia Aniu :*
    bardzo dobrze tą nerwowość domową znam :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma w tym racji, nawet gdyby...

    OdpowiedzUsuń
  5. A Sara lubi Lu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Chodzi o Sandrę, sory...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy, Sandry tez nie ma :) Pomyliłaś(łeś) blogi?

      Usuń
    2. O tej godzinie powinna już być!

      Usuń
    3. Sandra o tej godzinie baluje ! Tańczy bossa novę nago

      Usuń
  7. No tak, wszelkie zaburzenia schematu codzienności, wywołują nerwowość i to w sumie nic dziwnego. Ale już szukanie winnego, to typowa męska reakcja na każdą zmianę.
    Winna znaleziona, można żyć dalej.
    Chyba wszystkie kobiety to znają ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że to płciowo uwarunkowane?
      To smutne...

      Usuń
  8. Nie chcę za wiele pisać, ale w kwestii psa... no cóż.
    Było (co do decyzji) oraz jest (co do wyprowadzania) Bardzo podobnie, jak u Ciebie.
    Dlatego następnego nie będzie...
    Zdrowiej, Aneczko.
    Zdrowiej.
    Przytulam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Dorotheo.... Już ta choroba tak się ciągnie.

      Usuń
  9. Oj Aniu, zdrowiej! i nie przejmuj sie, piesek zostanie wyprowadzony..mezczyzni tak maja, narzekaja i robia sie zgorzkniali strasznie ( na starosc...chociaz u Ciebie to chyba jeszcze nie meska starosc w otoczeniu). A mowi sie, ze to my kobiety biadolimy..nic podobnego! Moj brat wyprowadza psa na pola ursynowskie i wracajac kiedys powiedzial... wiekszosc mezczyzn chodzi skwaszona i niedobrze patrzy im z twarzy a kobiet zadowolone, skore do rozmow, jak skowronecki! to sa jednak geny, nasze kobiece sa lepsze!!!hrehrehre

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój pies też niedawno skończył osiem lat. Cała rodzina dba o niego i kocha bardzo. Tylko czasem zapominają, że trzeba ją wygonić na dwór (bo ona z tych, co lubią w domu spać całymi dniami) :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo - witam u mnie!
      Moja Lu też najchętniej spałaby, a jak jest ciemno, albo deszcz, to naprawdę trudno ją wyciągnąć na dwór. Poza tym tylko ja mogę ją skłonić do dłuższego spaceru - mam swoje sposoby :)

      Usuń
  11. Aniu, to tylko dlatego, że gdy Ty jestes chora to widać nie ma kto się zająć wszystkim, nie ma kto zebrac tego do kupy! Tak to jest, jak kobieta choruje. Zazwyczaj facet sobie nie daje rady. wiem coś o tym - gdy moja żona choruje to ja z trudem przejmuję część jej obowiazków domowych i wtedy rozumiem, ile ona musi codziennie znosic.

    OdpowiedzUsuń