poniedziałek, 27 czerwca 2016

Piasek

Z ŻIH-u do redakcji "Nowych Książek" idę na piechotę, najpierw wzdłuż ogrodu Krasińskich, potem Parkiem Saskim. Ostatnio dobrze mi się chodzi, mimo że w kontuzjowanej dwa miesiące temu nodze ból ciągle się odzywa. Słońce grzeje w głowę.
Na ławce człowiek układa się do spania, ma na sobie brudne spodnie, nogi wyjął z klapek. Podkłada ręce pod zmierzwione włosy. Na suchej opalonej skórze rysuje się siatka brudnych zmarszczek. Myślę, jakie są w dotyku i czy piasek osypałby się z nich pod palcami.
Drugi jest w swetrze i bardzo poplamionych dresach. Idzie powoli, w każdej ręce trzymając butelkę wina. Szur - szur. Gdy go mijam, czuję zapach moczu.
Słońce.

Alejka jest piaskowa i mam w bucie kamyk.
Przytrzymuję się ręką kory, zdejmuję sandał, wysypuję.
Człowiek mija mnie.
- Jak dobrze, że są drzewa - mówi. - Jest się o co oprzeć.
- To prawda - odpowiadam.
- Dobrego dnia dla pani. - Uśmiecha się.
- Dla pana również.

W parkowym stawie kapią się wróble. Fontanna szumi głośno.
Staram się iść szybko, kwarcowe ziarenka błyszczą pod stopami.

5 komentarzy:

  1. Zastanawiam się, czy zwykły przechodzień by się odezwał. Wydaje mi się, że nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tacy panowie są bardziej otwarci i wylewni. Przeważnie po alkoholu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oraz przed alkoholem. Czyli w zasadzie zawsze :)

      Usuń