środa, 7 września 2016

Proza życia

A z dziedziny prozy mamy pchły.To znaczy głównie Lu ma. Wczoraj późnym wieczorem jedna została przypadkiem dostrzeżona na psiej mordce. Zobaczyłam, że jej bliższa oraz dalsza rodzina krąży w innych rejonach psa, i zdecydowałam, że trzeba Lu wykąpać. Uznałam bowiem, że budzenie lekarza dyżurującego w Klinice Małych Zwierząt z powodu pchlej rodziny to przesada.
Lu została wymyta manusanem i płukana tak długo, aż większość pcheł zdecydowała się opuścić ją wpław. Potem ją wyczesałam, wysuszyłam suszarką, oczyściłam uszka.
Oczywiście była obrażona.
Dziś udałam się do weterynarza po środek na pchły i dowiedziałam się, że mogę go zastosować za dwa dni, jako że zmyłam psu tłuszczową wyściółkę skóry...
Cóż, te pchły, które uchowały się po potopie, są przynajmniej bardzo czyste.

18 komentarzy:

  1. W takiej sierści łatwo jest schować się nieproszonym lokatorom. Dobrze, że zauważyłaś. Lu jest śliczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w dodatku tam, gdzie jest czarna, pchły wtapiają się w tło.

      Usuń
  2. przesliczna psa :-)pozdrawiam I ja I jej wlascicielke

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna Lu :)
    Niech żadnych nieproszonych gości już nie zaprasza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno przełom sierpnia i września to czas wylęgu i sporo piesków na osiedlu ma...

      Usuń
  4. Z godnoscia na obliczu znosi i pchly i Twoje zbiegi...szlachtne oblicze, ktorego nic nie wyprowadzi z rownowagi...

    OdpowiedzUsuń
  5. :)) Pchły nie cieszą się chyba z tej czystości. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To po takim potopie mogły się jeszcze jakoweś bestyje ostać?

    OdpowiedzUsuń