środa, 2 listopada 2016

Dziwne dni

Dziwne te dni, z niskim niebem.
Praca, przygotowanie smacznego jedzenia, książki, dużo żarówek włączonych w domu, długie grzanie się w wannie wieczorami - pomaga trochę.
Wyjęłam też ciepłą kurtkę, która nie jest bardzo ciepła, no i zaczęłam nosić skarpetki, a to u mnie znak, że prawie zima :)

Babcia Lisa wyszła dziś ze szpitala. Odzyskała kontakt, mowę i władzę w ciele. Chodzić jeszcze nie może, ale kto wie? W szpitalu miała zapalenie płuc, ale dała sobie z tym radę.
Teściowa skończyła kurację i pojechała.
Lu po operacji odzyskała wigor i prawidłowy zapach. Przytyła nawet trochę.


Jak byłam mała, miałam fotel koło pieca. Siadałam na nim bokiem, plecami do drewnianej poręczy, a stopy opierałam na kafelkach. Trzeba było znaleźć takie , które nie były za gorące, ale przyjemnie grzały. To jedno z bardziej wyraźnych wspomnień z domu zwanego starym domem, z którego przeprowadziliśmy się do bloku, jak miałam dziewięć lat. Ten "stary dom" to było dwupokojowe mieszkanie w budynku wielorodzinnym - babcia wprowadziła się tam z siostrami i matką po powrocie z niedokończonej "wielkiej ucieczki" przed Armią Czerwoną. Mieszkali wszyscy razem, bo tak było bezpieczniej. Stopniowo siostry odchodziły na swoje, niektóre wyjeżdżały i w mieszkaniu została babcia z prababcią i synem - moim tatą. Potem wprowadziła się mama i ja się urodziłam. Przed domem był ogródek, najbardziej pamiętam floksy i róże.

Fotel ciągle stoi w babci pokoju.


10 komentarzy:

  1. Bardzo nostalgiczna ta kafelkowa przypominajka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja kiedyś grzałam stopy o kafle pieca. Trochę tych pieców żal, miały duszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zwłaszcza że czasem kafle były piękne.

      Usuń
    2. A ja ciągle mam taki w domu, nie daliśmy go rozebrać, bo wlasnie szkoda 😊 Ale juz nie grzeje tylko "dekoruje"

      Usuń
    3. Też bym chciała. Ale przeprowadziliśmy się, jak miałam 9 lat i nie byłam tam nigdy potem, choć to jakieś 200 metrów od bloku rodziców. Oni cieszyli się wtedy bardzo, że nie trzeba rozpalac w piecu.

      Usuń
  3. Dużo dziś dobrych wiadomości! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty zalozylas skarpety i ciepla kurtke a ja wczoraj i dzis znow w szortach i bluzce z krotkim rekawem. Moje lato nie chce odejsc, ale to juz chyba ostatnie takie dni. Pierwsza polowa lipca ma byc i tak ciepla bo najnizsza przewidywana temeratura to 13C.
    Tez mieszkalam w takim mieszkaniu z piecem kaflowym, czesc kafli byla ozdobna i mial takie piekne ornamentowe drzwiczki... ech cudenko to bylo. Szkoda, ze nie wolno sie bylo do niego zblizac jak sie palil ogien, a mnie ogien zawsze przyciagal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drzwiczki metalowe były bardzo gorące, więc słusznie nie można było się zbliżać:) Ale i tak podgladalam bo na początku rozpalania zewnętrzne Drzwiczki musiały być uchylone.
      Nasz piec był brązowy, dość prosty, mało ozdobny. Ale i tak fajny.
      A pogody zazdroszczę :)

      Usuń