czwartek, 13 lipca 2017

takie... tam

Przedwczoraj (czyli właśnie onegdaj! - muszę poszukać etymologii tego słowa), czyli właśnie pięć dni po dentyście, na mój policzek przedostał się dorodny siniak, co oznacza, że krwiak był gdzieś w środku, a teraz skorzystał z grawitacji, jak spałam na prawym boku, i się przybliżył do skóry. Mąż mówi, że jak mnie ktoś zapyta, skąd to mam, to mam wspomnieć coś o za słonej zupie albo ostatecznie o poważnej rozmowie z teściową.
Czemu nie mogę być normalnym człowiekiem i nie hipochondrykiem, co się trzęsie nad każdym objawem, że na przykład mam podrażniony język i czasem kawałek wargi i co to, ach, co to będzie! Ulgę przynoszą mi medyczne fora internetowe, gdzie się okazuje, że ludzie mają to, to i tamto, i czy to normalne, i że tak, to normalne i przeważnie wszyscy nadal żyją.
Mam w dodatku pewnie (post)traumatic stress disorder, bo oczywiście jestem na wojnie. Bo owszem, jak teściowa ogarnie w końcu, że wolno mi pić kawę, kiedy chcę, w moim własnym domu, to przecież pozostaje jeszcze kwestia herbaty, soków i wody. No przejaskrawiam teraz, ale to dobrze obrazuje generalną tendencję, że tematów, w których można mnie skrytykować, jest niewyczerpana ilość, jak samo życie, i to nawet chyba nie podlega z jej strony specjalnej kontroli, to jak wpisany program, który porusza jej trybami. Jutro wyjeżdża, a ja przeżyłam małe załamanie na wieść, że dopiero koło czternastej, co świadczy o tym, że jest źle.
Napisz dramat - powiedział mi ktoś - i może to byłoby coś, ale nie wiem, czy to nie byłoby za trudne. Trzeba by sobie przypominać i przezywać od nowa. A może właśnie trzeba - przepracować. Ale wciąż jeszcze włącza mi się resztka empatii - że to biedna kobieta jest...
Ech!
Trudno mi z tym.

13 komentarzy:

  1. Ania! No biedna kobieta jest... Ale ona cię krzywdzi! Nie wiem czy można ją zignorować?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech... trudna ta wojna...
    Aniu tulę ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Na szczęście w tej akurat sprawie mąż mnie wspiera.

      Usuń
  3. Siniak zniknie, a faktycznie zażartować na temat zupy możesz.
    Chyba już nie dorobisz się pancerza przeciw takiej krytyce, mogę tylko powiedzieć, nie wierz że jesteś niewiele warta, bo to nieprawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siniak zniknie, a w środę leczenie kanałowe - okazja, by zrobić nowy. Czasem chciałabym być normalna.

      Usuń
  4. pewnego dnia powiedziałam na głos na temat matki mojego męża, która neguje i wyśmiewa wszystko co mnie dotyczy
    - ależ to zwykła, głupia, stara baba.
    I od tamtej pory nie przejmuję się nią, nie zapraszam, nie bywam, niech spada!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama ją sobie sprowadziłam - załatwiłam (po znajomości) leczenie w Centrum Onkologii. Z przerwami jest u nas już ponad 10 miesięcy.
      Dziś nastąpiła eskalacja - wykrzyczała, że jej nienawidzę, bo zamykam drzwi od mojego pokoju. Na moją odpowiedź, że pracuję, odkrzyczała: tak, ale telefony odbierasz! ja jej, że to moje praca, a ona, że na pewno nie wszystkie te telefony to prawdziwa praca. Ona chce rządzić, kiedy mogę rozmawiać przez telefon - już nieraz wcześniej sugerowała, że ja źle pracuję.
      Dziś, gdy mąż nakrzyczał na nią za to, wykrzyczała, że tu rządzi szatan. (Mąż przytomnie odrzekł, że rzeczywiście, i ze zaraz zawiezie ją do egzorcysty).
      To trudne do rozwiązania. Jutro jedzie, za trzy miesiące wraca na kontrolę. Muszę w tym czasie zaplanować wyjazd (zabierając psa), bo nie zniosę ani dnia.

      Usuń
    2. brawo dla męża, mój by się nie odważył, jest przy matce ośmioletnim zastraszonym dzieckiem bez prawa głosu

      Usuń
    3. Mój mąż, jak mi się zdaje, odbija sobie różne rzeczy, które od niej "dostał" jako dziecko. No i przy wszystkich swoich "takich tam", jest przyzwoitym człowiekiem.

      Usuń
  5. Nie ma na to sposobu, lekarstwa, nic, nawet kiedy zdaje Ci się, że już sobie wytłumaczyłaś, ona zawsze znajdzie sposób. Nigdy nie zrozumiałam na czym to polega, ale kiedy umarła w zeszłym roku w grudniu, płakałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się nad tym, jak inni są moi rodzice, ile w nich łagodności. Moje dzieciństwo nie było idealne. Ale najważniejsze jest to, że od rodziców dostałam - wolność.

      Usuń