Wczoraj, dla urozmaicenia przeszłam niemal całą drogę na piechotę, z Nowego Światu na Ursynów. To może dla kogoś niewiele, jakieś dziesięć kilometrów, ale dla mnie dużo.
A dziś tylko trochę starych plenerów, te dziwne miejsca, z zatopionym w asfalcie plastikiem na przykład. Są jakby od zawsze i zawsze mnie przyciągają.
!0 kilometrów to spory kawał drogi, dobrze zrobiłaś, poruszać się trzeba.
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zwykle niby plastik i asfalt, a są jak nie z tej ziemi. Mikro-światy równoległe,które dostrzegasz tylko Ty.
Wiem, dość często chodzę, ale tak do pięciu kilometrów nie sprawia mi trudności, więcej już trochę tak. mam początki zwyrodnienia stawów biodrowych i wtedy zaczyna trochę boleć.
UsuńZdjęcia niesamowite! Inne światy.
OdpowiedzUsuńFajnie, że mogę też na nie spojrzeć :)
Cieszę się, że patrzysz, to ważne!
Usuń10km pieszo to mało? no nie! Brawo dla Cię :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są intrygująco niesamowite- jak to, co wtopione jest w naszą rzeczywistość, uchwycone w kadr daje niesamowity obraz i uruchamia wyobraźnię.
Dziś też poszłam się przejść, ale tak koło pięciu. Jak mam dużo pracy, to zapominam o ruszaniu się i potem nie mogę się wyprostować. A teraz nie ma psa, żeby mi przypominał.
Usuń10 km to naprawdę porządny spacer. Podziwiam
OdpowiedzUsuńJedno ze zdjęć wygląda ja malowidło naskalne w jakiejś jaskini. Genialne i już, wszystkie.
OdpowiedzUsuńDzięki, Hano!
UsuńWszystkie twoje zdjęcia Aniu wyglądają jak abstrakcyjne obrazy już Ci to pisałam. Normalnie szacun za te 10kilosow
OdpowiedzUsuńZataczałam się lekko pod koniec ;)
Usuń