czwartek, 24 grudnia 2020

Próbuję

Próbuję pisać i nic z tego nie wychodzi.

Życie dzieje się. Wydaję książki, pracuję.

Tradycyjnie o tej porze życzy się ludziom wesołych świąt i innych rzeczy, więc życzę Wam - głównie zdrowia i spokoju, i żeby realizowały się plany i marzenia.

Świąt nie obchodzę, choć jeszcze pozostał we mnie kulturowo-obyczajowy impuls, że powinnam. Rozumiem też psychologiczną potrzebę przerwy, rytualnego odnowienia sił, ale czegoś mi widocznie brak, bo nie umiem wydobyć z siebie energii do takich działań. Kiedy pozostawałam w małżeństwie, zbliżające się święta zawsze zaciskały wielką ciemną łapę na moim sercu. Jeszcze teraz robi mi się zimno na myśl o domowej presji, żeby sprzątać, kupować, gotować i piec, wejść w tę machinę czynności, których nie umiałam ogarnąć i zawsze wszystko robiłam źle. Teraz nie muszę tego robić.

Nie mam choinki ani gałązek, bo dusiłby mnie zapach terpenów z drzewa iglastego. Taki zapach jest do wytrzymania w lesie, ale nie w domu. 

Upiekę ciasto czekoladowe z gruszkami i sernik, bo przyjdzie młodsza córka z chłopakiem.

I tak to.