Trudno mi pisać, choć przecież jest w miarę dobrze. Tylko jakiś ciężar myślenia o tym, że wszystko ze mną jest jakoś nie tak. Zawsze mam wrażenie, że muszę przeczekać niepokoje, by napisać same dobre rzeczy.
Jakby napisanie jakoś utrwalało stany. Może tak jest, a może właśnie nie?
Rodzice chorowali na covid, dali radę w domu, oboje przeszli w miarę dobrze. Ale mnie coś się przesterowało w tej niepewności, długo nie mogłam wyjść z lęku.
Jakoś pracuję, staram się.
Bardzo blisko mnie znalazłam jeziorko.
Życzenia złożyłam pod poprzednim postem dopiero. Ale jestem dupa wołowa. Dobrze że rodzice przeszli w miarę łagodnie. Pilnuj się i dbaj o siebie.usciskuje
OdpowiedzUsuńDzięki! Staram się dbać, nawet może przesadnie, bo rzadko wychodzę. Zakupy głównie przez Internet. Tyle, co na pocztę wysłać zamówione książki.
UsuńTyle że o psychiczną równowagę dbać trudno.
Pięknie z jeziorkiem, Aniu, spaceruj i dbaj o odporność.
OdpowiedzUsuńJeziorko jest bardzo blisko, ale dobrze ukryte. Cieszę się, że je znalazłam.
UsuńNo, no. Przeczekać niepokoje, żeby napisać same dobre rzeczy? To chyba nigdy, w praktyce.:-)
OdpowiedzUsuńSama tak mam z blogiem, ale też i z byciem dobrą dla siebie.
Np:
Później, jak będzie lepiej, będę systematycznie uprawiać jogę ( tylko że od jogi robi mi się lepiej, więc może warto by ją ćwiczyć, gdy jest gorzej?)
I tak to się kręci. A znając siebie trochę, podejrzewam, że zawsze znajdę jakieś gorzej, by nie było lepiej.
Aniu M. Rób swoje i dbaj o zdrowie. Dużo wiosny dla Ciebie!
Trochę mam tak,że nienazwane widzę jako mniej groźne. Takie myślenie magiczne. Nie umiem też wpuszczać ludzi w moje najgorsze smutki. Pisać z dystansu - to już tak.
UsuńA w przesuwaniu rzeczy do zrobienia na jutro mam klasę mistrzowską.
Chyba musimy kiedyś stanąć do zawodów. Ja też jestem mianowicie mistrzynią prokrastynacji ( ale mi się to słowo podoba, chyba dlatego ciągle wszystko odkładam na później ).
UsuńDla mnie nienazwane jest również groźne. Jak Jahwe. Nazwane to opanowane. Ale może to też jest iluzja umysłu.
Jak dobrze, że piszesz. Aniu dużo wiosennego ciepła.
OdpowiedzUsuńDorota
Dziękuję, rzeczywiście mogłoby już przyjść :)
UsuńAniu
OdpowiedzUsuńWszystko z tobą ok. Bardzo ok
Dziękuję!
UsuńŻe we mnie wierzysz.
Czekam na Twoje pisanie.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja też czekam na swoje pisanie. Chciałabym i jednocześnie jakoś nie mogę.
UsuńAniu, w trudnych czasach żyjemy, a osobom wrażliwym jest jeszcze trudniej. Cieszę się, że Twoi rodzice są już zdrowi. A Ty dbaj o siebie. (PS. oglądam Twoją Anię i bardzo jej kibicuję. Fantastyczna dziewczyna).
OdpowiedzUsuńJulito, ja nie mam telewizora, ale dla córki zrobiłam wyjątek i oglądam na jakimś portalu internetowym. Załapałam się nawet na tym, że nie mogę się doczekać. W ten piątek będzie w parze i w solówce:)
UsuńCieszę się, że oglądasz.