wtorek, 10 kwietnia 2012

Patataj

Czytam uczony tekst o zabawach językowych. Między innymi o tak zwanych patatajach: dziecko siada na kolanach i jest podrzucane w rytm udający jazdę na koniu; rytm coraz bardziej rozkołysany, już, już ma spaść... ale opiekuńcze ręce trzymają.

...tak pan jedzie po obiedzie,

sługa za nim ze śniadaniem...

Potem miał pojawiać się jeszcze Żyd, co najgorzej jechał – taka ministratyfikacja.


Pamiętam tak:

„So reiten kleine Kinderchen,

Kinderchen mit Stöckerchen,

und wenn sie größer werden,

denn reiten sie mit Pferden,

und wenn sie ganz gewachsen sind,

denn reiten sie nach Sachsen.

Tari tari taralala,

tari tari ta bum”.

Pamiętam po niemiecku. Dziecięca miękka mowa. I zamyślenie – którego kiedyś nie widziałam. Życie płynie, a my na kijaszku, potem na koniku, a potem dalej, dalej za marzeniami.

I bum.


PS. Zasmucił mnie ten mój post. Chciałam wobec tego sięgnąć do innej patatajki z mojego dzieciństwa, ale po przemyśleniu zrezygnowałam z jej przytoczenia. Wynika z niej bowiem, w wolnym tłumaczeniu, że jak się spadnie z konia, to się płacze, jak się wpadnie do rowu, to zostanie się zjedzonym przez żaby, jak się wpadnie w trawę, będzie się miało mokre spodnie, i - uwaga - jak się wpadnie do gnojówki, to co? To się zrobi PLUM!

Czyżbym miała siedzieć i płakać nad patatajkami?

19 komentarzy:

  1. to wciąż lepsze, płakać nad patatajem, niż nad rozlanym mlekiem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mar, oddaj swojego posta. Czemu go schowałaś?

      Usuń
    2. właśnie oddaj!!!!!!!!

      Usuń
    3. Aniu, a Ty zdążyłaś przeczytać co Ci napisałam?:)))

      Usuń
    4. napisałam, że moja kochana, Ty wiesz co masz zrobić:) Wstać i iść precz, dziewczynko:)Na to wskazują wszystkie Twoje ostatnie notki i komentarze :)Odwagi! Niech moc będzie z Tobą!!!:)

      Usuń
    5. Takie proste to jednak nie jest:) A poza tym byłoby mi jednak trochę szkoda;)

      Usuń
  2. skasował się, znikł, przepadł. nie wiem jak, wielka zagadka. zdjęcia z porem nie będzie gdyż wyglądam jak zmizerniały kościotrupek, albo kościorupel kto co woli. siostra jak go zobaczyła to orzekła ze wygladam jak reklama anoreksji, zatem się wstrzymuje. (kazdy by tak wygladał po tygodniu biegunki)

    OdpowiedzUsuń
  3. czy ja się dowiem co Ania miała zrobić czy pójdę z tym pytaniem do grobu?

    OdpowiedzUsuń
  4. A Fistachowi (siostrzencowi) śpiewam takiego patataja i podrzucam go na kolanach:
    Hopa Hopa Kobyła
    pojedziemy do młyna
    przywieziemy mączki
    dla Stasia na pączki

    kobyłka się rozbrykała
    całą mączkę wysypała
    a my wszyscy bęc na ziemię
    (i tu Stasiulek już chochocze z poziomy podłogi, gdzie go życzliwa ciotka była cisnęła, chłopcem tym, o panele):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasy chyba ogólnie lepsze, to i patataje bardziej optymistyczne.

      Usuń
    2. Jedzie sobie pan, pan
      na koniku sam, sam,
      a za panem chłop, chłop,
      na koniku hop, hop,
      a za chłopem żyd żyd,
      na koniku hyc, hyc,
      a za żydem żydóweczki,
      pogubiły pakuneczki

      dziadkowie ze Lwowa byli ;P

      Usuń
    3. A wiesz, że to nie były pakuneczki, lecz patyneczki - czyli płytkie trzewiczki? Tak przeczytałam w mądrej książce:)

      Usuń
    4. no to ładnie mnie dziadkowie uczyli ;P

      Usuń
    5. napiszę o tym notkę, te trzewiki mnie natchnęły, bo niezła historia w mojej rodzince się zadziała:)

      Usuń
    6. ja też znałam wersję z pakuneczkami....a tymczasem patyneczki to byly, no patrzcie panstwo paczcie:) (cożem ja obaczył?)

      Usuń