środa, 25 kwietnia 2012

Prawo do jazdy


Młodsza zdała egzamin na prawo jazdy. Za pierwszym podejściem.
Jestem z niej dumna. Tak bardzo, że jak zadzwoniła zaraz po, żeby mi powiedzieć, wydałam z siebie długi i głośny okrzyk radości. Aż zapytała, co robię. 

Nic, cieszę się – powiedziałam.


Mnie tata nauczył jeździć, gdy miałam 14 lat. I jeździłam po wiejskich pustych dróżkach. Podobno nawet dobrze. Oczywiście zawsze z tatą.

Aż któregoś dnia na drogę wyszedł nam pijany mężczyzna. Tak bardzo, że nie słyszał sygnału. Gdy w końcu skręcił na trawnik – ja, cała w nerwach, pojechałam za nim. Na szczęście bardzo wolno; tata zdążył złapać kierownicę i skręcić. Minęło ponad trzydzieści lat, pijany facet (choć pewnie niepermanentnie pijany) nawet tego nie pamięta. Ja prawa jazdy nie mam do dziś.

I pewnie dobrze, bo lubię jeździć komunikacja miejską. Każdym jej rodzajem. Lubię patrzeć na miasto za oknem, na ludzi obok mnie. Czasem lubię się wyłączyć i odpoczywać, czasem czytać, zdarza mi się też pracować – bo łatwo mi wyłączyć się i skupić na czymś, jeśli chcę.

Kulturoznawcy nazywają wnętrza środków komunikacji „niemiejscami”, ze względu na to, że jest to rodzaj przestrzeni „pomiędzy”, do przeczekania – a nie do bycia. Znak czasów.

Moszczę się w niej. Oswajam.   

18 komentarzy:

  1. Trudno mi wyobrazić sobie życie bez prawa jazdy. Zawsze wiedziałam, że będę je mieć, choć dwa razy kończyłam kurs w odstępach kilku lat (po pierwszym, nie ukończonym kursie nie przystąpiłam do egzaminu). Dla mnie to niezależność i swoboda. Ale swoje wyjeździłam w komunikacji miejskiej. Lubiłam podsłuchiwać cudze rozmowy...może to wstyd, ale ja z powodów poznawczych, lubię obserwować innych ludzi. Gratulacje dla Młodszej :D ja zdałam swój egzamin za 4 razem:> Marinna/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, oczywiście. Ja jednak czuję się wolna, gdy ktoś mnie wiezie, a ja mogę robić wtedy coś, co lubię:)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. gratulacje dla Młodszej - wiwat Młodsza!

      Usuń
    4. Naturalnie też lubię być wożona :) to są inne doznania:) Mój fotel przybiera postawę prawie-leżącą...chwila odprężenia przy dobrej muzyce;ach. Marinna

      Usuń
  2. Gratulacje dla Młodszej:)
    ja należę do tych, którzy lepiej jeżdżą niż chodzą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu Młodszej:) A ja w zasadzie nie lubię jeździć samochodem. Samochody na ogół mi śmierdzą, np przez pół roku nie mogłam wsiąść do samochodu męża, gdy był nowy (samochód, nie mąż). A już zupełnie nie toleruję odświeżaczy samochodowych, fuj.

      Usuń
    2. dlaczego mnie to nie dziwi Viki?:)

      Usuń
    3. Fakt, że odświeżacze, zwykle śmierdzą, rzadko udaje mi się kupić zadowalający. Marinna

      Usuń
  3. z miejsca w którym mieszkam dojeżdzam do miasta autobusem podmiejskim. potrzebuje tego, to moje 'przejście'.
    ilekroć jadę do miasta samochodem, i nagle wysiadam już w miescie - czuje sięjakbym w kapciach wyszła z domu.
    potrzebuje fazy przechodzenia ode mnie - tego miejsca gdzie mieszkam, gdzie jest cisza, są ptaki, zapachy, czyste niebo pełne gwiazd - do miejsca w którym działam, w którym szumi wszystkim co miejsce, w któym tłok.
    Tez zdałam za pierwszym razem, ale jeżdzic po miescie się boje i nie mam z kim ćwiczyć. ale zamierzam przełamać obawy

    OdpowiedzUsuń
  4. nawet niedawno myślałam aby o tej mojej linii podmiejskiej komunikacyjnej posta na bloga napisać, ale jakoś nie zrobiłam tego, możę jeszcze zrobię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no własnie, my tu pitu pitu a postów u Ciebie nie ma :)))

      Usuń
    2. Zrób to. Temat ma potencjał:)

      Usuń
    3. Zdecydowanie tak Maramausch :) choć same dialogi, to niewiele, jak na naturalny koloryt sytuacyjny tego, co można zaobserwować w komunikacji miejskiej. Marinna

      Usuń
    4. co prawda to prawda....w moim podmiejskim koloryt jest jak Ch.J:) Na prawdę.

      Usuń
  5. Ja mam prawo jazdy i lubię jeździć samochodem, ale bardzo często wybieram przejażdżkę autobusem :-) Lubię ten moment, który nazywasz przejściem i okrutnie mi się spodobało jak Mar napisała, że bez niego czuje się jakby wyszła w kapciach z domu :-))) Jadąc autem trzeba być w pełni skoncentrowanym na jeździe, a będąc tylko pasażerem można myśleć o niebieskich migdałach, można słuchać audiobooków, można czytać, albo po prostu tępo patrzeć w szybę i uciekające nią krajobrazy. Zabrzmi to głupio, ale taka chwila miała dla mnie coś z magii, bo przenosiła mnie z jednego miejsca - spokojnego i bezpiecznego zwykle do hałaśliwej i tłumnej dżungli :-) i lubiłam i lubię te czary.
    Gratulacje dla córki! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy podobne odczucia:)

      Usuń
    2. Jadąc autem koncentruję się na...przyjemności jazdy, słuchania muzyki, audiobooków czy śpiewaniu, bo posiadając dobre umiejętności prowadzenia pojazdu i doświadczenie frajdę można mieć podwójną :D serio :) Marinna

      Usuń