środa, 2 stycznia 2013

Raport

Siedzę zapracowana i nawet nie zauważyłam, jak zrobił się późny wieczór.
Ale to nic, noc przede mną, również pracowita.
Papiery wokół i pliki w komputerze to inna część królestwa.
Bezpieczny Labirynt z rozpoznanymi ścieżkami.
Z parą skrzydeł opartych o biurko,
gdybym jednak zapomniała drogi do wyjścia...

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie... zwykłe skrzydła do wylatywania z labiryntów...

      Usuń
  2. albo się przywiąż. jak Ariadna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nitka jest za cienka. Skrzydła to większy sprzęt i wbrew pozorom dosyć ciężki, więc trudniej zgubić. Zwłaszcza jak się o nie człowiek potyka, idąc do łazienki.

      Usuń
  3. Dziękuję!!!
    Ależ mi mózg będzie parować - już to czuję...
    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że przyszło:)
      Cieszę się!

      Usuń
    2. Przyszło, doszło, leży i paczy, albowiem ja w ciągu druciarskim:)
      Ale długo paczeć nie będzie - spis treści obczytałąm, ciągnie jak magnes!
      :*

      Usuń
  4. Aniu, jedną z lepszych rzeczy, które mi się przytrafiły w 2012, w sumie kiepskim roku, było odkrycie Twojego bloga.
    wszystkiego dobrego na ten nowy rok!
    w którejś z poprzednich notek napisałaś, że poszukujesz granic swojej wyobraźni. mam wrażenie, że wyobraźnia, szczególnie Twoja, ma fraktalną strukturę, więc przed Tobą droga nieskończona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się,że się odezwałaś.
      I wzruszyłam się.
      Wszystkiego dobrego!

      Usuń
  5. U Ciebie Labirynt - Laborynt :)
    Takie skrzydła, to chyba okrutnie niewygodne? I mąż się pewnie przygląda, kręcąc głową, co też to ... A jak piórka nie sprzątnięte w porę, to oj! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Labo omnia...amat?
      A sktrzydła... jak tak stoją, to niewygodne i generują bałagan.
      Ale jak się je włącza - to chodzą jak złoto.

      Usuń
    2. Labor, oczywiście. Literka uciekłszy:)

      Usuń